poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział 1.

Czuję wibracje w kieszeni moich spodni, więc wyciągam telefon i dziwię się, kiedy widzę napis "mama". Rzadko kiedy wysyła mi wiadomości tekstowe.
  "Bądź jak najszybciej w domu".
Dziwię się bardzo i nie ukrywam zdenerwowania. Przyspieszam kroku, a w mojej głowie roi się od dziwnych, niestworzonych, najgorszych scenariuszy. Trzymam kurczowo telefon w ręku, co chwila patrząc na wiadomość. Mój wzrok tkwi tak bardzo w ekranie telefonu, że nie zdążam zarejestrować osoby przede mną czego przyczyną jest uderzenie z niemałą siłą w chłopaka. Patrzę na roztrzaskane urządzenie na ziemi, a osoba przede mną zdaje się nie zdawać sprawy z zaistniałej sytuacji.
- Oczu nie masz? - pytam z nutką złości w głosie. Kucam i desperacko zbieram części telefonu, na szczęście szybka jest cała.
- To samo pytanie mógłbym skierować do ciebie. - fuka niemiło. Spodziewałabym się raczej przeprosin lecz takich nie otrzymuję. Podnoszę wzrok na chłopaka; jego poburzone włosy zawiewa jeszcze bardziej wiatr, a ogólny jego opis można śmiało nazwać niegrzecznym wizerunkiem.Wpatruje się we mnie pustym wzrokiem, dłonie ukrywając w kieszeniach.
- Śpieszy mi się. - chłopak wzdycha cicho i ostentacyjnie odwraca się na pięcie, po czym śmiałym krokiem odchodzi. Wywracam oczami i przeklinam go w myślach, lecz ruszam w przeciwnym kierunku.

***

Pociągam za klamkę, a zdenerwowanie sięga zenitu. Gdy tylko przekraczam próg domu, rzucam rzeczy na ziemię i kieruję się w stronę salonu skąd wydobywa się śmiech mamy. Wpadam jak poparzona, co naprawdę musi wyglądać śmiesznie, lecz gdy dostrzegam poznaną mi postać i nieznanego mi jak dotąd mężczyznę, staję jak wryta nie umiejąc nawet zadać pytania o co chodzi.
- Anastasio, jesteś już. - lekki uśmiech pojawia się na twarzy rodzicielki. Podchodzi do mnie i czuję od niej zdenerwowanie.
- M..mamo... - duszę w sobie słowa, gdy wzrokiem mierzę chłopaka 'z ulicy' i mężczyznę, który przed moim przyjściem znajdował się niespokojnie blisko mamy.
- O co chodzi? - pytam w końcu.
Wzrok mężczyzny spotyka się ze wzrokiem mojej mamy,a ta próbuje chwycić mnie za ramiona, lecz znacznie odsuwam się.
- Widzisz... - zaczyna. Spoglądam na chłopaka z burzą loków na głowie, gdy ten opiera się o parapet, a palce bez przerwy wystukują coś w ekranie telefonu, czasem na nas spoglądając. Wyraz twarzy chłopaka nie mógłby być bardziej obojętny, co mnie irytuje.  - To jest Eric, moja dawna... miłość. - kończy, a mój żołądek wywraca się o trzysta sześćdziesiąt stopni.
- No? - poganiam ją, gdyż ta informacja nie zaspokaja mojej ciekawości.
- Ty i Harry jesteście przyrodnim rodzeństwem. - dokańcza. Nie ukrywam zdziwienia, a oczy osiągają maksymalny rozmiar. Wzdycham i odsuwam się od mamy chodząc w miejscu.
Patrzę na Harrego by rozszyfrować jego reakcję. Unosi głowę znad telefonu i wydaje się być w szoku, lecz nie takim, w jakim ja obecnie się znajduje. 
- Jak to? - pytam w końcu. - To znaczy, że... mój ojciec nie był moim prawdziwym ojcem? - prawie krzyczę. Mama pochyla głowę w dół tym samym przyznając mi racje. - Dlaczego dowiaduję się tego dopiero teraz?! - krzyczę. Nie trafia to do mnie. Nie mogę pojąć tego, w jak bardzo dziwnych okolicznościach dowiedziałam się o tym. Nie przypominam sobie, bym miała jakiekolwiek wcześniej spotkania z tymi ludźmi. Oprócz dzisiejszego incydentu z Harrym, oczywiście. 
Mężczyzna po czterdziestce patrzy wyczekująco na moją mamę, a jej oczy są skierowane w podłogę. 
Wzdycham już po raz kolejny tego dnia i kieruję się do mojego pokoju wiedząc, że nikt mi nie odpowie.
- Jestem umówiony. - słyszę głos Harrego, a zaraz po tym zamknięcie drzwi. Łapię się za czoło, a gdy do moich uszu dochodzą głosy tych z dołu nachylam się aby usłyszeć.
- Miałam nadzieję, że już dziś się poznają i polubią. - mówi cicho, a potem zapada cisza.


____________
Mamy już za sobą pierwszy rozdział ♥



*Jeśli przeczytałaś zostaw po sobie komentarz*

2 komentarze: