piątek, 30 października 2015

Rozdział 10.

Kiedy zatrzymuję się przed domem Styles, Emma dosłownie wypada z samochodu, a ja czuję jak pocą mi się dłonie. Patrzę na mamę, gdy posyła mi pokrzepiający uśmiech, który mimo jej wielkich chęci, nie uspokaja mnie. 
- Będzie dobrze, Anastasio. - zwraca się do mnie pełnym imieniem. Nie odpowiadam, lecz wyskakuję z samochodu i czekam aż wysiądzie z niego mama. Emma skacze w miejscu i widzę, jak bardzo podekscytowana jest tym, że tu przyjechaliśmy. Mam nadzieje, że Harry nie sknoci tego bardziej niż bym się spodziewała. Mama podchodzi do drzwi, po czym puka i zaraz po tym wchodzi uśmiechając się uroczo. Emma przeciska się obok niej, a dostrzegając Eric'a biegnie w jego stronę. Mężczyzna śmieje się i obejmuje jej ciało, by podnieść ją do góry i okręcić kilka razu wkoło. Mimowolnie unoszę kąciki ust widząc tak rozweseloną Emmę. Spodziewałabym się ze strony Emmy tego, że nie zaakceptuje nowego związku mamy i będzie czuć się przytłoczona, jednak jest inaczej. 
Krzywię się i odwracam wzrok, kiedy Eric podąża w moim kierunku. Chcę mu powiedzieć, by nie oplatał mnie rękoma, lecz on staje przede mną z wyciągniętą rękę. 
- Cześć. - odzywa się, kiedy stoję w ciszy i przyglądam się jego dłoni. Skóra w kącikach oczu marszczy się pod wpływem szczerego uśmiechu. Ściskam ledwo jego dłoń decydując się na mały uśmiech. Wyczuł, że potrzebuję czasu na zaznajomienie się z ową sytuacją i byłam mu wdzięczna, że obrócił to w taki sposób. W momencie, kiedy wita się z moją mamą wchodzę wgłąb domu i patrzę na pamiętne schody, które przypominają mi niezbyt komfortową sytuację. Czuję dziwną ulgę, kiedy z żadnego zakątka nie wyłania się Harry i mam cichą nadzieję, że tak pozostanie. 
- Kiedy pojawi się Harry? - szepcze do mnie Emma ciągnąc za końce mojego swetra. 
- Mam nadzieję, że w ogóle. - uśmiecham się i tłumię chichot, gdy Emma gani mnie wzrokiem. Jest do niego tak przywiązana, że staje się to mało zrozumiałe. Gdybym patrzyła na to z boku uznałabym, że znają się bardzo długo, stąd owe zachowanie Emmy. 
- Dlaczego go nie lubisz? - tupie delikatnie nogą i marszczy brwi, kiedy czeka na odpowiedź. - Hm? 
- A czemu ty go lubisz, hm? - zakładam blond kosmyk za jej ucho i mrużę oczy, kiedy z grymasem na twarzy z powrotem go uwalnia pozwalając opaść na oczy. 
- Bo tak. - jej lekko oburzony ton wywołuje u mnie śmiech. 
- Nie zraża cię jego zachowanie? - postanawiam zapytać. Już po raz kolejny marszczy brwi i wydyma wargi. 
- Za to ty przed nim uciekasz. - odgryza się.
- Co?
- No mówię przecież. - wzrusza ramionami i fuka, po czym odwraca głowę. Wiem, że stała się rozdrażniona i to mnie bawi. Przez chwilę miałam przeczucie jakbym rozmawiała z osobą w moim wieku. Jest bardzo dojrzała jak na swoją ilość lat i zawsze zastanawiam się jak to jest możliwe.
Kiedy patrzę na jedną ze ścian dociera do mnie przeraźliwy pisk Emmy. Gdy na nią zerkam widzę jak jej oczy skierowane są w stronę schodzącego ze schodów Harr'ego. Co gorsza, za nim wlecze się Rebbec'a, a jej zdezorientowanie jest śmieszne. Zagryzam wargę by mój wyraz twarzy wyrażał jedynie obojętność, ale kiedy widzę jak zaciska swoje dłonie na tyle koszulki Harr'ego jest to niemal nie do wykonania.
- Harry, kto to? - dociera do mnie jej szept. Chłopak mimo jej pytania nie zatrzymuje się i przemierza kolejne schody w dół. Mija mnie obdarzając krótkim spojrzeniem i czuję wielką, kolejną napływającą niechęć do tego chłopaka. Wracam wzrokiem na twarz Emmy, gdy dziewczyna patrzy jak idą w stronę drzwi. Dziwię się, kiedy Rebbec'a przechodząc obok mojej mamy kiwa lekko głową. Oczywiście ona odwzajemnia gest z podwojoną sympatią. Jej uśmiech jest tak szczery, że zadziwia nadzwyczaj. Gdy Harry patrzy jak jego "dziewczyna" zakłada swoje buty panuje nieprzyjemna cisza. Eric obserwuje swojego syna, a ten, gdy widzi skupiony wzrok tylko na nich, prycha cicho i wzrokiem pełnym irytacji każe znieść z nich uwagę.
- Kto to? - schylam się gdy słyszę głos Emmy. - Klei się do Harr'ego jak na taśmę dla much.
Marszczy nos zerkając zza mnie na dziewczynę. Z trudem powstrzymuję śmiech, gdy widzę jej grymas, który się pogłębia.
- Emma! - ganię ją, nadal się śmiejąc.  Zatykam jej usta dłonią, gdy chce dodać jakąś ripostę.
- Zapraszam. - odzywa się w końcu Eric. Emma ostatni raz zerka na Harr'ego. Jest strasznie ciekawa, gdyby mogła, dowiedziałaby się o wszystkim co robi Harry, gdy nie ma go w zasięgu jej wzroku.
- Mam nadzieję, Anastasio, że nie uciekniesz tak szybko jak poprzednio. - odzywa się Eric podążając do kuchni. Chcę zwrócić mu uwagę na to, by nie mówił do mnie pełnym imieniem i na to, że to zależy tylko od jego syna. Zazwyczaj to on wypycha mnie swoim charakterem za drzwi.
- Ana lub Nastka wystarczy. - uśmiecham się. Kiwa głową i czeka, aż po raz kolejny zacznę mówić. - Cóż... dziś swój czas miałam spędzić w domu, ale jestem tutaj.
Postanawiam pominąć kwestię wyboru mieszkania. Nie chcę, by wziął się za jego kupno, tak jak za kupno samochodu. To byłoby za wiele.
- Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy. - uśmiecha się, co odwzajemniam.
Wygląda mi to coraz dziwaczniej. Nikt nie czuje się tu jak rodzina, Emma o niczym nie wie. Staje się to przytłaczające.
Zajmuję miejsce na jednym z krzeseł i chichoczę, kiedy Emma kopiuje mój ruch. Mama i Eric wydają się dogadywać znakomicie, czego nie można powiedzieć na przykład o nie i o Harry'm.
- Harry! - woła go Eric, kiedy słychać ciężkie kroki po schodach. - Chcę, żebyś uczestniczył w tej kolacji. - mówi poważnie, a chłopak pojawia się w kuchni chwytając za framugę. Nie chcę patrzeć na jego twarz, ale gdy już to robię widzę na niej nic innego jak obojętność.
- To bez sensu. - mruczy i wchodzi do kuchni opierając się o ścianę. Pamięta to co mi powiedział dziś rano? Nawet jeśli, nie oczekuję od niego przeprosin.
Ku mojemu zdziwieniu Emma wysuwa z kieszeni kartkę rozkładając ją. Widzę jak Harry kątem oka się temu przygląda. Emma podnosi się odważnie i staje przed Harry'm, a oczy chłopaka nabierają dużych rozmiarów.
- Chodź ze mną. - mówi, zadzierając głowę w górę. Patrzę w zdumieniu, jak ta mała istota potrafi onieśmielić chłopaka. Mama i Eric odwracają się na sekundę, ale już po chwili zajmują się przyrządzaniem jedzenia.
- Gdzie? Po co? - pyta kręcąc głową.
- No zobaczysz. - jęczy skacząc w miejscu.
- Nie ma mowy. - prycha wkładając dłonie do kieszeni. Patrzy na mnie niemal błagalnie, kiedy Emma próbuje go chwycić za rękę.
Radź sobie sam - śmieję się w duchu.
- No Harry, muszę to mieć na lekcje. - marudzi.
Co?
- Dlaczego ja? Porozmawiaj z... Anastasią. - wskazuje na mnie przelotnie. Wow. Pierwszy raz powiedział do mnie... po imieniu.
- Ją za dobrze znam. - wywraca oczami stąpając z nogi na nogę. Czuję promieniującą od niej niecierpliwość; jej rozdrażnienie jest tak duże, że zaczynam obawiać się, iż skończy się to płaczem.
- Twój problem. - mówi cicho.
- Anastasio, nakryjesz do stołu? - pyta Eric.
- Nastko. -  rzuca Harry, podkreślając każdą literę.
- Przepraszam. Muszę się przyzwyczaić. - uśmiecha się co odwzajemniam.
Harry? Harry to powiedział, czy się przesłyszałam?
Eric mówi mi gdzie znajdę talerze, więc przechodzę do salonu, w którym kiedyś już byłam i wyjmuję je z szafki przecierając. Gdy nakładam obrus na stół, Harry i Emma wchodząc do salonu. Chłopak dosłownie wlecze się za dziewczynką, która ze zwycięskim uśmiechem siada na kanapie tuż obok Harr'ego. Chłopak wpycha poduszkę między siebie i Emmę i opiera na nim łokieć. 
- Zadam ci pytania, a ty na nie odpowiedz. - poprawia się. Nic nie mogę poradzić na to, że uważam to za niesamowicie słodkie. Siedzący Harry obok małej Emmy, która trzęsie się z podekscytowania. Harry nie zdaje sobie sprawy jak bardzo pozytywne emocje wywiera na tym dziecku. 
- Po co się godziłem... - wzdycha zaczesując włosy już po raz kolejny. 
- Cicho. - gani go. 
- Nie przesadzasz? 
- Z czym? - pyta go. Wracam do rozstawiania talerzy, ale nie przestaję przysłuchiwać się ich rozmowie. Emma lepiej radzi sobie z Harry'm niż ja. 
- Rozkazujesz starszemu. - mówi Harry jakby to było oczywiste. 
- Nie rozkazuję. - zaprzecza.
- Rozkazujesz. - upiera się Harry. 
- Nie i koniec. 
- Widzisz? - pokazuje ręką w jej stronę. W myślach gratuluję Emmie za wytrwałość w rozmowie z Harry'm. Jedynym plusem w naszej rozmowie było to, że był pijany poprzedniej nocy. 
- Nic nie widzę i już naprawdę koniec. - rzuca zerkając na kartkę. 
- Kurwa. 
Serio? Mógłby się powstrzymać przynajmniej przy dziecku.  
- Nie mów tak. To brzydkie. - zwraca mu uwagę Emma. Chichoczę. 
- Nie słuchaj. 
- Nie mogę. Siedzisz bardzo blisko. - śmieje się uroczo. Harry patrzy na nią i wiem, że chciałby, aby zraziła się jego zachowaniem. 
- Mogę iść. - jest w połowie by wstać, lecz Emma zatrzymuje go chwytając za rękę. Harry krzywi się, a Emma lekko speszona odsuwa się siadając nieco dalej. 
- Możemy zacząć? - pyta Emma.
- Czekam na to od pięciu minut. - zauważa i opiera rękę o wezgłowie kanapy. 
Kiedy Eric krzyczy z kuchni czy skończyłam, zaczynam tak naprawdę się tym zajmować. Poprzednio obserwowałam zachowanie Harr'ego i Emmy. Chłopak dopiero teraz zdaje się mnie zauważyć, wcześniej będąc zbytnio zajętym docinaniem Emmie.
- Twoje nazwisko. - zaczyna Emma. Śmieję się, gdy układa dłonie jak typowa dziennikarka i podajże zakłada nogę na nogę. 
- Po co ci to? - marszczy brwi Harry.
- Dla jasności. - prostuje Emma. Harry zamyka za chwilę oczy mamrocząc coś pod nosem. - Więc? 
- Styles. - rzuca na wydechu.
- Przeliteruj. - nakazuje i czeka aż chłopak zacznie. 
- S-t-y-l-e-s. 
- Wolniej! - marudzi. Bawi mnie to jak odważna Emma potrafi być przy innych. Chłopak ponawia czynność, oczywiście marudząc gdy musi zrobić to kolejne pięć razy.
- Pomóżcie nam pozanosić jedzenie! - wołają nas z kuchni. Podejrzewam, że Harry nie byłby chętny, lecz w niekomfortowej dla niego sytuacji staje pierwszy na nogi i kieruje się w stronę kuchni. 
- Dokończymy! - nawołuje Emma, zanim chłopak zaprzecza kręcąc głową. 

***

Harr'emu nie udało się uciec przed Emmą na górę. Chłopak z poirytowaniem zgodził się i zasiedli na tym samym miejscu co poprzednio. Kiedy pomagałam zanosić resztki jedzenia słyszałam skrawki ich rozmów. 
- Czy masz jakieś moce nadprzyrodzone? - pyta Emma i tłumię śmiech zanim wybuchnę nim z powrotem. 
- Oczywiście. - odpowiada z przekonaniem, ale jego głos nie wyraża żadnych emocji. 
- Jakie? - śmieje się. 
- Mój wzrok zabija wszystko na co patrzę przez trzy sekundy. Pokazać ci? - czuję w jego głosie minimalne rozbawienie, kiedy mówi to patrząc przed siebie. 
- Okej. Przetestuj na mnie. - Emma chichocze razem ze mną, kiedy opieram się o framugę i obserwuję ich poczynania. 
- Niee. Na dzieci działa to nadzwyczaj szybko. - tłumaczy się i posyła Emmie krótkie spojrzenia.
- Bo po prostu tego nie umiesz. - podpuszcza go. 
- Czasami te moce się wyczerpują, rozumiesz. - patrzy na nią nie więcej niż trzy sekundy i wraca wzrokiem w podłogę. On wie, że Emma mu nie uwierzyła, ale chce podtrzymać "zabawę".
- Napiszę, że nie masz. - schyla się w dół i zaczyna starannie kreślić długopisem literki na kartce.
- No ale jak to. - powstrzymuje uśmiech. - no przecież mówię, że mam.
- Nie wierzę ci. Nie udowodniłeś.

***

- Zapraszamy was częściej. - mówi Eric, gdy zbieramy się do wyjścia. Emma z uśmiechem na twarzy czyta to, co ma zapisane na kartce, a Harry od czasu do czasu przygląda się jej. Widząc rozbawionego Harr'ego, który niezbyt chętnie rozpoczął rozmowę z Emmą, mogłabym zmienić nastawienie co do niego, ale gdyby tylko on chciał coś z tym zrobić.

__________________________________
Kolejny rozdział już wkrótce! :) Piszcie czy chcecie długie rozdziały ♥



 *Jeśli przeczytałaś zostaw po sobie komentarz*


4 komentarze:

  1. Super :) mam propozycje. Moze bedziesz dodawac rozdzialy na zmiane. Raz tu raz na Secrecy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłabym, ale czasem nie wiem jak z czasem. Jeśli go nie znajdę, będę czuła się źle, że Was wystawiłam..

      Usuń
  2. Kolejny świetny rozdział. Każde są super i krótkie i długie dodawaj jakie chcesz <3 Dużo weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń