środa, 17 lutego 2016

Rozdział 19.

Wracam z sesji i niechciane za i przeciw pojawiają się w mojej głowie, kiedy tylko pomyślę o imprezie na którą aktualnie się spieszę. Jestem nieco zdenerwowana, bo prawie każde z naszych spotkań - moich i Harry'ego - kończą się kłótnią. To oczywiste, że nie chciałabym, aby było tak i teraz. 
Tym co mnie pociesza jest fakt, iż Harry przyznał, że nie będzie Rebecci. Naprawdę zaczyna działać mi na nerwy i chcę oszczędzić spędzanie z nią czasu najbardziej jak to możliwe. Poprawiam rozwianą grzywkę i wbiegam do mieszkania. Sesja trwała dłużej niż zazwyczaj, ale nie narzekam, dopóki mam blisko. Na Jogima szczęście nie wszczęliśmy rozmowy o Cassie, bo nie wiem czym by się do skończyło. Szczerze? Ograniczałam słowa do minimum, by jak najszybciej stamtąd wyjść. Po dłuższym namyśle decyduję się na czarne rurki, które sięgają mi przed kostki i biały top z krótszym przodem i dłuższym tyłem. Wykańczam czarnymi converse i zabierając czarną, skórzaną kurtkę, wybiegam z mieszkania zamykając drzwi. 

***

Dym ponownie drażni moje nozdrza, kiedy przekraczam próg klubu. Muzyka jest jakby głośniejsza, ale nie zwracam na to uwagi. Jestem skupiona tylko na tym, aby znaleźć Harry'ego. Szczerze mówiąc, miałam odrobinę nadziei, że zaproponuje podwózkę. Nie żeby mi na tym jakoś specjalnie zależało, ale... dobra, nie mam wytłumaczenia. 
Wydaję z siebie dźwięk między zakrztuszeniem się, a kaszlem, gdy widzę siedzącą Rebeccę na kolanach Harry'ego. Czuje, że bije ode mnie rozczarowanie, kiedy stoję jeszcze przez chwilę w miejscu. Zatapia swoje pazury w długich włosach Harry'ego, które za każdym razem imponują mi bardziej. Jej uśmiech jest zadziorny i z tej odległości potrafię dostrzec, iż jest zalana. Już. Moja podświadomość podpowiada mi, aby opuścić wnętrze klubu i nie przejmować się tym, że zostałam zaproszona, ale nogi utrzymują mnie w miejscu. Same jego wczorajsze zaproszenie mnie zachęciło. Sam fakt, że tu jest sprawia, iż chcę przebywać w tym samym miejscu co on. Czuję dziwne przywiązanie do jego osoby i dziwnie się z tym czuję. Wiem, że to nie na miejscu. 
Decyduję się podejść i kiedy staję obok nich wymuszam uśmiech nawet zanim na mnie patrzą. Odchrząkuję i patrzę tylko na Harry'ego, kiedy oboje w jednej chwili na mnie patrzą. Kątem oka zauważam zirytowanie Rebecci na moją osobę i teraz wiem, że dotychczasowe miłe zachowanie wobec mnie było wymuszone i fałszywe. 
- Co ona tu robi? - rzuca. Obie z podobnym napięciem czekamy na jego odpowiedź. Jeśli powie 'nie wiem' lub coś w ten deseń, obiecuję, że wyjdę stąd nie zwracając na nic uwagi. 
- Tak jakby... ją zaprosiłem. - odzywa się.
- Zaprosiłeś? - drwi. - To po co zapraszałeś mnie? 
Co? 
W dramatycznym geście schodzi z jego kolan, a ja lekko wzdycham, kiedy Harry próbuje ją uchwycić. 
- Powiedziałem: jak chcesz to możesz przyjść. Poza tym mówiłem ci o tym tydzień temu. - tłumaczy. 
Nie wiem co sądzić. Czuję się dziwacznie, kiedy za każdym razem oglądam ich razem. Są tacy... uh, jeszcze nie znalazłam odpowiedniego określenia. 
Rebecca mruczy coś pod nosem, a Harry unosi na nią brew. Zdaje się być tak samo rozbawiony jak ja. Patrzy na mnie i rzuca lekki uśmiech, który - pomimo mojej niechęci - odwzajemniam. 
- Kochanie, przyniosę nam drinki. - ton jej głosu zmienia się diametralnie i ściska Harry'ego bicepsa. 
- Ja pójdę. 
Chcę zaprzeczyć, ale ku mojemu nieszczęściu Harry odchodzi. Chciałam powiedzieć mu, żeby nie zostawiał mnie z Rebeccą, bo obiecuję, że zwariuję. Jeśli powie choć jed...
- Więc... lecisz na Harry'ego? - pyta uśmiechając się głupkowato. Przyznam szczerze, że przyłapuję się na pragnieniu co do strącenia z niej tego rozbawienia.
- Co?
- Słyszałaś. - śmieje się. - Po prostu nie udawaj głupiej. Która normalna laska chodzi za zajętym facetem?
Przetwarzam to co mi mówi.
- On jest moim bratem. - wywracam oczami.
Jej uśmiech rośnie.
- Poza tym, chyba nie chcesz nazwać waszej chorej relacji związkiem, hm? - pytam pełna sarkazmu.
- Najważniejsze, że doprowadza mnie do najlepszego orgazmu jaki kiedykolwiek miałam. - skubie swoją wargę. - A co do naszego związku... to chyba nie twoja sprawa?
Na szczęście nie muszę odpowiadać, bo koło nas zjawia się Harry z trzeba drinkami w ręku.
- Ja nie piję, dzięki. - mówię mu, zanim zdąża mi go podać.
- Czemu? - unosi brwi ku górze. - Weź przestań, to tylko jeden. - zachęca.
- Widać, że to nudziara. - prycha Rebecc'a gdzieś za Harry'm. Chłopak patrzy na nią przez sekundę i jestem dziwnie zadowolona, że jego wzrok jest jak 'zamknij się'.
- Okej. - odbieram go od niego. Chcę pokazać Rebecc'e, że nie jestem taką, za jaką ona mnie uważa. Poza tym, na poprzedniej imprezie także piłam. Jeden niczemu nie zaszkodzi.
Nie utrzymuję wzroku na żadnym z nich, kiedy w szybkim tempie opróżniam swojego drinka. Harry patrzy na mnie zaskoczony, a ja posyłam mu pytający wzrok.
- Pewnie tylko mi się wydawało, że nie chciałaś drinka. - droczy się. Uwielbiam, gdy jest w dobrym humorze. W sumie... jest to pierwszy raz, ale i tak to uwielbiam.
- Pewnie tak. - chichoczę i nieświadomie zagryzam wargę . Rebecca coś fuka, a Harry utrzymuje na mnie intensywny wzrok.
- Cóż... dobrze, że jesteśmy przy barze. Barmani zdążą przynosić ci twoje zamówienia. - nabija się, ale nie przeszkadza mi to, dopóki z jego twarzy nie zniknie znak rozbawienia. Chcę uderzyć go żartobliwie w ramię, ale nie wiem czy to na miejscu, więc się powstrzymuję.
Wypijam kilka kolejnych drinków w przeciągu kilkunastu minut, a głowa wydaje się być cięższa. Śmieję się z byle czego i obserwuję ludzi, którzy potykają się. Jestem wdzięczna, że zostaliśmy przy barze - nie dlatego, że mam blisko do moich zamówień, ale dlatego, że mogę spokojnie oprzeć się o ladę i mieć gdzie siedzieć. Nie ruszyłam się ani razu i nie przeszkadza mi to, bo Harry jest obok. Jedynie Rebecci mogłoby zabraknąć.
- Chcesz jeszcze? - pyta głupio Reb. Reb? Boże, naprawdę za dużo wypiłam.
- Nie. - bełkoczę.
- Masz rację. - kiwa głową Harry.
Poprawiam się na krześle i niekontrolowanie pochylam się w tył. Gdyby nie szybka reakcja Harry'ego, na pewno leżałabym na ziemi, a upadek z tak wysokiego krzesła na pewno nie byłby przyjemnym.
- Uważaj, co? - śmieje się. Nic nie poradzę na to, ale śmieję się razem z nim. Zerkam na swoje paznokcie i nadal chichoczę przypominając sobie, gdy ręka Harry'ego chwyciła mnie za ramię.
- Co to do cholery było? - szepcze niezbyt cicho Rebecca. Musi popracować nad cichym mówieniem.
- Dziewczyno, runęłaby z takiej wysokości. - tłumaczy.
Przenoszę swój wzrok na niego i widzę jak się uśmiecha.
- Nie nabijaj się. Każdemu się zdarza. - rzucam. Rebecca wywraca oczami na mój rozbawiony ton i wiem, że jest poirytowana, bo Harry nie poświęca jej wystarczająco dużo uwagi.
Wzdycham z ulgą, kiedy dziewczyna zamierza odejść. Przesadnie kręci tyłkiem i odwraca się w stronę Harry'ego, który najwyraźniej nie wie co ma zrobić. Zostań, chcę powiedzieć.
- Zaraz wracam. Zostań tu.
Otwieram usta, by coś wtrącić, jednak oboje znikają za ogromnymi drzwiami, które nie są wyjściem z klubu. Poszłabym za nimi, ale naprawdę nie chce wiedzieć co zamierzają zrobić. Mój dobry humor mnie opuścił. Wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł, by kiedykolwiek tu przyjść. Palcem kreślę coraz to większe kółka na ladzie, a potem znów wracam do małych rozmiarów. Och.
- Jesteś tu sama? - pyta słodki głos za mną. Nie jestem pewna, ale chyba należy do chłopaka. Patrzę w górę, by zdefiniować kto do mnie mówi. Jest to bardzo przystojny brunet, o bardzo wyrazistym uśmiechu. Jego oczy są bardzo błękitne i uśmiechnięte.
Chwilę zajmuje mi zanim odpowiadam.
- Tak... Uh... nie, nie wiem. - plączę.
- Okej, nie wnikam. - śmieje się. - Tańczysz? - wskazuje kciukiem w stronę tłumu. Chcę zostać ze względu na słowa Harry'ego, ale przeczę sama sobie i jemu. Odchodzę z chłopakiem, który ciągnie mnie za rękę.
- Jestem Luke - uśmiecha się. Ma kilkudniowy zarost, który dodaje mu uroku, a zarazem wizerunku bad boy'a. 
- Anastasia. Ale mów mi Nastka lub Ana. - odpowiadam tym samym. Śmieje się i kiwa głową.
Po kilku chwilach jego taniec nie jest już taki niewinny jak jeszcze sekundy temu. Odwraca mnie tyłem do siebie i przenosi dłonie na moje biodra, lekko zaciskając na nich palce. Gdyby nie wpływ alkoholu na moje wszystkie komórki, z pewnością bym na to nie pozwoliła. Zacznijmy od tego, iż w ogóle nie poszłabym tańczyć. Jestem zdezorientowana, nie wiem jak się poruszać, ale zdaję się na swój instynkt i poruszam biodrami, śmiejąc się.
- Pójdziesz ze mną na górę? - pyta tuż przy moim uchu.
- Co?
Usłyszałam za pierwszym razem, ale nie mogę w to uwierzyć.
- Pytałem czy...
- Spadaj koleś. - odpycham jego klatkę piersiową. Jestem pijana, oburzona i zaczyna kręcić mi się w głowie. Czuję jakby minęły lata, kiedy wydostaję się z tłumu i odnajduję 'swoje' miejsce przy barze, które niefortunnie jest już zajęte. Kiedy się odwracam niemal wpadam na Rebeccę, która jest gorzej pijana ode mnie. Ledwie co trzyma się na nogach. Gdzie jest Harry? To samo pytanie zadaję jej.
- Wyszedł. - wzrusza ramionami i oczywiście ma na twarzy głupi uśmieszek.
- Co?
- Co cię tak dziwi? Zrobiliśmy to co trzeba i nie było sensu by siedział tu taki znudzony. - śmieje się.
- A ty co? Wykorzystasz to, że go nie ma i pójdziesz do innego? Jesteś... Jesteś nienormalna. - rzucam. Jej żmijowaty śmiech wbija mnie w ziemię. Irytuję się coraz bardziej; przede mną stoi Rebecca, do tego zachowuje się jak typowa szmata, Harry wyszedł, jestem pijana i nie wiem co mam robić.
Jestem gotowa by kogoś uderzyć, a pierwszą osobą, która przychodzi mi na myśl, jest Rebecca. Kelner podchodzi do nas z tacą i podsuwa drinki. Biorę jednego, chwilę przed tym myśląc, lecz opróżniam całą zawartość i odstawiam z powrotem kieliszek na tacę, a kelner nieco onieśmielony odchodzi. Ja także mam taki zamiar.
- Dokąd to? - czuję uścisk na nadgarstku, który w natychmiastowym tempie odwraca mnie w stronę Rebecci. Ma zaciśniętą szczękę i ostrym spojrzeniem próbuje mnie onieśmielić.
- Puszczaj. - wyrywam się.
- Jedyną osobą, która powinna za nim jechać jestem ja. - wskazuje na siebie. Nic nie odpowiadam, za to odwracam się na pięcie i toruję sobie drogę do wyjścia.
- I tak cię nie zechce! - słyszę za sobą. Zlewam ją i jej słowa, a podmuch wiatru orzeźwia mój umysł. Harry wyszedł. Zaprosił mnie tu, a potem wyszedł, kiedy skończył z Rebeccą to, cokolwiek robili.

***

Wychodzę z taksówki, która podwozi mnie pod sam dom Harry'ego. Przeklinam pod nosem, kiedy potykam się zamykając drzwi. Nie obchodzi mnie to, czy Eric jest w domu. Otwieram drzwi i wpycham się do środka. W domu jest ciemno, więc chyba Harry'ego ojciec jest nieobecny. Nie chciałabym, żeby widział mnie pijaną. Po uporaniu się z ogromnymi schodami w końcu dochodzę na górę i śpieszę do Harry'ego pokoju, niemalże od razu do niego wpadając. Odwraca się w moją stronę, a jego wyraz twarzy mówi sam za siebie, że się mnie tu nie spodziewał.
- Co ty sobie wyobrażasz? - staram się mówić wyraźnie i nie zachowywać jak naburmuszona i pijana. Chociaż wiem, że można byłoby mnie opisać tylko tymi dwoma słowami. - Zapraszasz mnie, a potem sobie tak po prostu idziesz?! - wrzeszczę. 
Cholera. Nie pojmuję swojego stanu, ale znów zachował się jak totalny dupek. Nikt nie wytrzymałby na moim miejscu. Harry otwiera usta, by coś powiedzieć, ale wyprzedzam go. 
- Poszedłeś z Rebeccą. Cholera, powiedziałeś mi, że jej nie będzie! Nie wiem jak mogłam w to uwierzyć. Myślałam... myślałam, że...
- Myślałaś, że co? 
- Że... że chcesz spędzić czas tylko ze mną. - kończę cicho. Prycha na moje słowa.
- Powiedziałeś mi tak wczoraj! Pamiętam! 
- No pewnie. - rzuca. Jego głos jest zgryźliwy. Znów zachowuje się jak dupek. Jest nim. Harry jest dupkiem - mówię to nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni.
- Znów stajesz się idiotą! Kiedy myślałam, że możemy być normalnym rodzeństwem, które normalnie się zachowuje, potrafi ze sobą rozmawiać ty... wywijasz taki numer. Narobisz mi nadziei, a potem zamieniasz się w tego prawdziwego Harry'ego. Po co do cholery do mnie wczoraj przyłaziłeś?! - krzyczę. Nie potrafię się opanować, a mój nietrzeźwy stan tylko mi to utrudnia.
- Posłuchaj mnie. - mówi już lekko poirytowany.
- Nie Harry, wychodzę. Mam cię już dosyć. - macham ręką.
- Cholera poczekaj. Czemu nie dasz sobie nic powiedzieć? - wywraca oczami. Staję z powrotem na swoim miejscu i otrzymuje ode mnie chwile na wyjaśnienia. Zanim zaczyna mówić, ponownie go wyprzedzam i odzywam się:
- Poza tym spędzałeś cały czas z Rebeccą.
- Jest moją dziewczyną.
Powstrzymuję się przed powiedzeniem mu kilku słów na temat ich relacji, ale powtarzałam to zbyt wiele razy.
- Kurwa. Dasz mi coś w końcu powiedzieć czy nie?
Patrzę tylko na niego, więc wygląda jakby chciał kontynuować.
- Wyszedłem z Rebeccą, by... dobra, to jest kuźwa najmniej ważne. Ale gdy wróciłem ciebie już nie było. Myślałem, że wyszłaś. - wzrusza ramionami. Miękną mi kolana na jego spokojny głos.
- Jak mogłam wyjść, skoro mnie zaprosiłeś? Kazałeś mi czekać, więc czekałam.
- Więc gdzie byłaś? Chyba nie na tym samym miejscu gdzie kazałem ci czekać? - rzuca sarkastycznie.
- Byłam... cóż... wyszłam do łazienki. - kłamię. - Poza tym, wyszedłeś sobie gdzieś z Rebeccą, a mnie zostawiłeś od tak. Miałam prawo się ruszyć, nie uważasz?
Harry tylko ciężko wzdycha. Wiem, że go irytuję swoim zachowaniem, ale on mnie także swoim. Niesprawiedliwe jest to jak mnie traktuje. Nie chcę być przedmiotem, który może odkładać sobie kiedy chce.
Zamykam oczy i biorę głęboki oddech.
- Może usiądź, co? Nie chcę żebyś zemdlała czy coś. - widzę jak walczy z uśmiechem. Podchodzę do jego łóżka i siadam na nim. Próbuję nie myśleć o tym, że chłopak usiadł zaraz obok mnie. Zerkam na niego. Nie wiem czy powiedziałam mu wszystko co tak naprawdę chciałam, ale wyjaśnił mi większość. Przynajmniej usatysfakcjonował mnie tym, że wrócił do domu, pomimo tego, że Rebecca została w klubie. Prawda czy nieprawda, narazie mnie to nie obchodzi. Patrzy na mnie co chwilę i wdycha głośno powietrze. Nie dokładnie wiem co robię, kiedy kładę dłoń na jego udzie, by móc oprzeć się i zbliżyć do niego. Pochylam się w jego kierunku i pod wpływem chwili przyciskam swoje usta do jego.

_______________________________

Dziękuję za 10 000 wyświetleń! ♥ 



 *Jeśli przeczytałaś zostaw po sobie komentarz*

5 komentarzy:

  1. O mój Boże, co ty zrobilas z moim życiem? Jak ja wytrzymam do następnego rozdziału? Dziewczyno, jesteś cudowna.

    OdpowiedzUsuń
  2. O jaaa *o*
    Kocham to *.* ❤❤❤

    Patiii ❤

    www.always-one-direction.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz już kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być moze już dzisiaj, ale niczego nie obiecuję :)

      Usuń
    2. Byłoby mi bardzo milo :)

      Usuń