- Poczekaj.
Wbrew moim myślom zatrzymuję się. Jestem skupiona tylko na głosie Harry'ego, który dotarł do moich uszu w tak szybki sposób. Odwracam się i widzę jak patrzy na mnie w oczekiwaniu.
- Zaczekasz? - pyta. Jestem zdezorientowana spokojem z jakim wypowiada do mnie te słowa. Kiwam głową i obserwuję jak odwraca się, by skierować się w stronę tańczącej Rebecci. Ciężko jest mi patrzeć na jej posuwiste ruchy i to, jak podoba się to facetom. Harry mówi coś do niej. Z tej odległości zdążam zauważyć, że nieco zaostrzył swój ton głosu.
- Harry. - wyczytuję z jej ust. Dziwnym sposobem nie chcę wiedzieć co do niej mówi. Chłopak kręci głową i niedbałym ruchem odsuwa Rebeccę od krzesła. Dziewczyna pojękuje i robi niezadowoloną minę, którą ma każdy obserwujący ją mężczyzna. Dziwi mnie postawa Harry'ego, ale czuję się dziwnie dobrze wiedząc, że moje słowa coś zdziałały.
- Zajmijcie się swoimi sprawami. - Harry rzuca przez ramię w stronę gapiów, którzy nadal liczą na mały pokaz.
- Rebecca. - syczy, gdy dziewczyna zaczepia mocno swoje palce na jego ramieniu.
- Co ona tu jeszcze robi? - rzuca niedbale w moją stronę. Chcę coś powiedzieć, ale Harry mnie wyprzedza.
- Sama ją zaprosiłaś.
Dziękuję, Harry.
Dziewczyna marszczy brwi i robi kwaśną minę. Przyłapuję się na tym, iż współczuję Harry'emu, bo Rebecca niemal całym ciałem się o niego opiera. Jednak Harry nie narzeka i kieruje nas w stronę baru. Nim siadamy, Rebecca kilka razy zdąża się potknąć o swoje nogi, jednak Harry'ego ręka w szybkim geście ją łapie. Bagatelizuję zazdrość, kiedy dostrzegam jak opiekuńczy stara się być wobec niej.
- Siadaj. - nakazuje i czeka, aż dziewczyna wykona to, co zlecił.
Przez chwilę czuję się jak nie na miejscu i rzeczywiście tak jest. Nikt nie zwraca na mniej uwagi. Muszę stąd wyjść.
- Więc... - Harry zaczyna, lecz ręka Rebecci błądzi po jego torsie i czuję, że to go rozprasza. Karci ją, dziewczyna wydaje się być tym urażona, ale kontynuuje swoje ruchy.
- Pytałem już po co przyszłaś, więc o to nie zapytam. Zapytam: dlaczego?
Marszczę brwi na jego pytanie. Nie do końca wiem o co mu chodzi.
- Co cię skłoniło do przyjścia tutaj? Praktycznie nic nie robisz. - zauważa. Za wszelką cenę zatrzymuję wzrok na jego zielonych tęczówkach, nawet wtedy, gdy błądząca ręka Rebecci po Harry'ego ciele korci mnie by spojrzeć w dół.
- Wypiłam jednego drinka. . - uśmiecham się lekko. - Zazwyczaj tego nie robię, ale...
- Cholera, Rebecca. - Harry patrzy na dół. Dziewczyna chichocze i powoli mam jej dosyć. Zachowuje się gorzej niż rozkapryszone dziecko. Teraz rozumiem, że Harry ma ją tylko i wyłącznie do... tego czego ma, bo najwidoczniej oczekuje ona tego w tej chwili i nie dociera do niej to, że Harry może być zajęty. Pragnie jego uwagi tylko dla siebie.
- Cóż, ja naprawdę pójdę. - rzucam krótki uśmiech i wstaję z wysokiego krzesła. Unikam zwycięski chichot Rebecci i skupiam się tylko na tym, by się nie potknąć.
- Anastasia, poczekaj. - Harry za mną woła. Nie zatrzymam się, nie zatrzymam się, powtarzam w myślach. Gdyby nie Rebecca nie wątpię, że rozmowa mogłaby potoczyć się w naturalny sposób i w taki, w jaki jeszcze nigdy nie było nam dane rozmawiać. Nadal czuję do niego niechęć przez wszystkie przykre rzeczy jakie powiedział do mnie od tych trzech tygodni, ale nie potrafię z nim nie rozmawiać. Mam tendencję do szybkiego przebaczania ludziom i w tej sytuacji jest to męczące.
- Ana!
Olewam jego wołania i skupiam się tylko na tym jak wiejący prosto we mnie wiatr ledwo co pozwala mi opuścić ten klub.
***
- Nie przestawaj pozować! - zwraca uwagę Jogim. Za wszelką cenę próbuję w pełni skupić się na sesji, ale nie do końca mi to wychodzi, bo myśli o wczorajszej imprezie w Samiko zaprzątają moją głowę.
- Przepraszam. - mówię, a ręce mi opadają. - Przerwa?
- Była pięć minut temu, ale niech ci będzie. - wzdycha.
Muszę się przyłożyć. Wiem o tym. Dni bardzo szybko lecą, a jedyne dwa tygodnie dzielą mnie od FW. Nadal nie mogę w to uwierzyć.
- Stało się coś? - pyta i nalewa do dwóch szklanek soku.
- Nic szczególnego. Po prostu robię się zbyt leniwa. - uśmiecham się, a Jogimi to odwzajemnia.
- Jak w nowym mieszkaniu? Urządziłaś się już?
- W pewnym sensie. Potrzebuję kilka wykończeń i zmian. Chcę zrobić wszystko po swojemu, by czuć się w nim dobrze.
- Pamiętaj, że mnie zaprosiłaś.
- Pamiętam. - kiwam głową i upijam łyk soku. - Głupie pytanie, ale... mogę je zadać?
- Wal śmiało. Przyzwyczaiłem się. - uśmiecha się i dostaje ode mnie lekkiego kuksańca w bok.
- Czy pieniądze z Fashion Week'u będą duże? - zagryzam wargę. Nigdy nie zależało mi na pieniądzach, pozuję dla przyjemności, ale potrzebuję ich. Nie chcę urządzać mieszkania za pieniądze mojej mamy, a tym bardziej Eric'a.
- Na nasze konto wpłynie około kilkunastu tysięcy, z czego dwadzieścia pięć procent będzie dla ciebie. Zgaduję, że dostaniesz około pięciu kawałków. - oznajmia zamyślony.
- To nie tak źle. - uśmiecham się.
- Oczywiście. - kiwa głową. - Fashion Week jest niesamowicie ważny jako wypromowanie swojej modelki. Wiesz, że masz ogromne szanse, aby wyjechać potem do Nowego Jorku? - mówi, a mnie zatyka.
- Nowego Jorku?
- No. Dziwne? - śmieje się.
- Nigdy nie myślałam, że będziesz oczekiwał ode mnie tak wiele. - uśmiecham się.
- A co myślałaś? - dziwi się. Im dłużej o tym rozmawiamy, czuję jak staje się podekscytowany. - Zwykłe zdjęcia, które robiłbym ci przez cały czas, byłyby tylko marnowaniem czasu. Nastka, czas ruszyć naprzód! - podchodzi do mnie i dźga mnie w brzuch.
- Wiem Jogim. Po prostu nie mogę w to uwierzyć. - śmieję się. Rozglądam się po ścianach, gdzie wisi pełno zdjęć moich i Cassie.
Cassie.
- Um... Jogim?
- Taa?
- Wiesz może co z Cassie? - pytam niepewnie. Wciąż nie rozumiem tego, dlaczego o nią nie walczy. Wiele razy mówił mi, że Cassie jest zbyt niska na poważne sesje, ale dotąd dawał jej szansę.
Bierze głęboki oddech nim zaczyna mówić.
- Rozmawiałem z nią. Dokładnie piętnaście minut przed twoim przyjściem.
- I co?
Czuję bijące zdenerwowanie od Jogimi'ego. Unika mojego wzroku i nerwowo patrzy po podłodze.
- Ona... cóż. - wzdycha. - Ona chce zerwać kontrakt.
__________________
Cześśśśśśśśśśśść! Obiecałam, że będę dodawać w ferie częściej rozdziały, ale musicie mnie zrozumieć, że mi się nie chciało. Prawie nie mogę wejść do mojego pokoju, bo mam taki bajzer.
Czuję, że się wypalam.
*Jeśli przeczytałaś zostaw po sobie komentarz*
Jeeeeeeej :D jak super. Szkoda ze nie jest dłuzszy ale i tak dziekuje ci za ten. Jestem ciekawa czy oni sie w sobie zakochają. Przeciez to rodzeństwo! Xd
OdpowiedzUsuńWiem, że krótki, ale następny będzie już dłuższy :D A zobaczysz. Wszystko jest możliwe. :)
UsuńNie za długi ale cudowny ❤
OdpowiedzUsuń