sobota, 3 października 2015

Rozdział 8.

Wstaję niechętnie z kanapy potykając się o koc, który rozrzucony jest na ziemi. Podnoszę go i nim wychodzę na korytarz zakrywam nim ciało Emmy upewniając się, że nadal śpi.
Zaświecam światło i o mało co nie krzyczę, gdy dostrzegam Harr'ego szarpiącego swoje buty. Klnie pod nosem, gdy dodatkowo potyka się, a cichy niepohamowany chichot opuszcza moje usta.
- Pomóż mi. - chwieje się do tyłu, więc przytrzymuję go za kurtkę. Gdy zaczynam śmiać się z jego niezdarności prostuje się i zaszklonymi oczami szuka mojego wzroku.
- Tutaj. - macham mu przed oczami uśmiechając się.
- Widzę cię. - sepleni wywracając oczami. Robię krok do tyłu tym samym odchodząc od niego i widzę, jak dłonią zaczesuje dość długie włosy w tył. Robi to zmysłowo, a ja nieświadomie przyglądam się temu uważnie.
- Co cię tu sprowadza? - pytam, gdy idzie wprost do salonu. Patrzę jak stara się utrzymać swoje ciało w pionie - jego nogi plączą się i słyszę jak mruczy pod nosem.
- Często zadajesz to pytanie? - odwraca się niespodziewanie. Na szczęście szybko reaguję i w porę zatrzymuję się nim zdążam na niego wpaść.
- Nie rozumiem? - kręcę głową. Harry mruga oczami, widzę po nim, że jest zmęczony, ale chwila... po co przyszedł?
- W ciągu dwudziestu czterech godzin zadałaś je aż dwa razy. - odwraca się by z powrotem kierować się do salonu. Wpada do niego robiąc duży zamęt.
- Boże. Ciszej, obudzisz Emmę. - mówię szeptem patrząc na Harr'ego by otrzymać od niego jakąkolwiek odpowiedź.
- Będę cicho. - przystawia palca do ust rzucając kpiący uśmiech i dostrzegam jak przez sekundę zawiesza wzrok na Emmie. Nie zdążam odczytać emocji z jego twarzy, gdyż szybko przenosi zielone oczy na mnie. - Czemu cię nie było?
- Przecież powiedziałam ci, że...
- Ah tak. Pamiętam. - kiwa głową i siada na kanapie na co wywracam oczami, gdyż Emma lekko podskoczyła pod wpływem rzucenia się Harr'ego.
- Mówiłam ci żebyś...
- Bez spin. - wzdycha i ponownie patrzy na Emmę. - Nie obudzi się.
Kiwam ostentacyjnie głową pocierając brodę i kątem oka zauważam jak Harry opiera się o kanapę zamykając oczy. Wzdychania na przemian z krótkimi jęknięciami opuszczają jego usta. 
- No więc po co przyszedłeś? - ponawiam swoje pytanie mimo tego, że otrzymuję zabójczy wzrok od Harr'ego. - W dodatku pijany. 
Patrzę, gdy chłopak siada niezdarnie i chwieje się lekko do tyłu. Stwierdzam, że potrzebny mu sen i to natychmiast, lecz chcę wykorzystać jego nietrzeźwość, gdyż może powiedzieć mi kilka istotnych rzeczy. 
- Rebecca szybko ulotniła się z imprezy, więc potem nie miałem co robić. - rzuca obojętnie patrząc na swoje stopy. Rusza palcami u stóp, a na jego twarzy majaczy pijacki uśmiech i wiem, że powie zaraz coś głupiego, coś, czego nie chcę usłyszeć. - Nie rozumiem czemu nie przyszłaś. Rebecca pytała o ciebie. 
Otwieram oczy ze zdziwienia. Od pierwszej chwili nie polubiłam tej dziewczyny i nie jestem pewna czy kiedykolwiek się do niej przekonam. 
- Tak? To dziwne. - odpowiadam. - Poza tym nie mogłam zostawić Emmy samej.
- Poradziłaby sobie. - prycha. 
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że ona ma dopiero 9 lat? - rzucam zupełnie zapominając, że ona śpi tuż obok Harr'ego. Powinniśmy ściszyć rozmowę do szeptu.
- Ale nie ma pięciu. - wywraca oczami. On nie rozumie tego, że Emma jest moją siostrą i nie skrzywdziłabym jej zostawiając tutaj samą. Poza tym nie byłabym do tego zdolna. 
- Jak poznałeś Rebeccę? - pytam ciszej niż poprzednio. 
- Co? 
- Jak poznałeś Rebeccę. - powtarzam, gdy patrzy na mnie jakbym zapytała go nie wiadomo o co.
- Po co chcesz to wiedzieć? - pociera swoje kolana i zauważam, jak jego powieki robią się coraz cięższe. Chcę mu powiedzieć, by wrócił do swojego domu i poszedł spać, lecz coś mnie powstrzymuje. Ciekawość, tak.
- Pytam po prostu. 
- Na imprezie. - wzrusza ramionami jakby była to najoczywistsza odpowiedź na świecie. Racja - gdzieżby indziej mógł poznać taką dziewczynę? Chodzi mi, pokroju Harr'ego?
- Mogłam się domyśleć. - rzucam kiwając głową. Harry zawiesza na mnie wzrok i szukam kolejnych słów by przemówić. Jego wredność gdzieś zniknęła; jest on opanowany i skory do rozmów, ale wiem, że to tylko sprawka alkoholu. 
- Rebecca jest naprawdę spoko. - mówi przenosząc wzrok na ścianę. 
- Mówisz tak o swojej dziewczynie? Że jest "spoko"? - dziwię się. Czuję, że potrzeba mi będzie dużo czasu na zrozumienie ich dziwnego związku. Pamiętam, gdy Harry nie dowierzał kiedy powiedziałam mu o tym, iż przytulanie się z Jogim jest tylko przyjacielskim uściskiem. To wydaje się dużo dziwniejsze.
- A co innego mógłbym powiedzieć? - pyta retorycznie. Prawie niewidocznie wzruszam ramionami, a Harry przeciera twarz rękoma i kpiąco się uśmiecha. - Sorry, nie kocham jej. Ona mnie też nie. 
Nic nie mówię, otwieram tylko szeroko oczy i patrzę raz na niego, raz w dół. 
- To jest wolny związek. Opiera się tylko na...
- Domyślam się na czym. - przerywam mu w porę nim zdąży dokończyć. Zamykam oczy z zażenowania i słyszę cichy śmiech Harr'ego. Tej relacji nie można nazwać nawet związkiem. Jak można spotykać się ze sobą tylko dla... tego? Nie mogłabym tak. 
- Daj spokój. - mówi rozbawiony. Otwieram jedno oko i skanuję jego twarz, która wykrzywia się w uśmiechu. Poprawia się na kanapie, automatycznie zerkam na Emmę, która zmieniła swoją pozycję leżenia, nawet nie zauważyłam kiedy. Nogi ma podkulone, jakby czuła, że na końcu kanapy siedzi Harry, a ręce ma schowane pod kocem. Jest urocza. 
- To... dziwna relacja. - mówię nie utrzymując na nim wzroku. 
- Twoje przytulanie się z tym młokosem też nie jest normalne. - dogryza.
- Nie nazywaj go tak! - mówię pretensjonalnie, lecz cień uśmiechu gości na mojej twarzy. Harry śmieje się dosyć głośno, więc uciszam go, po raz setny.
Powstrzymuję go kilka razy przed zrzuceniem koca z Emmy, po czym ganię go gdy chce ją obudzić. 
- Harry, jesteś pijany. Powinieneś iść spać. - mówię stojąc za nim, gdy nadal znajduje się na kanapie. 
- Wytrzeźwiałem. - przekonuje mnie, lecz kręcę głową.
- Nie do końca. 
Odwracam się na pięcie i kieruję do kuchni, by wlać sobie wody. Patrzę na zegarek - jest kilka minut po trzeciej. Nie czuję zmęczenia, zdecydowanie wizyta Harr'ego mnie rozbudziła. Nie mogę przyznać, że czuję pomiędzy nami więź rodzeństwa, bo do tego jeszcze daleko. Gdyby jednak Harry przekonał się do mnie jak i do Emmy, gdyby był taki zawsze jak podczas nietrzeźwości wierzę, że mogłoby pójść nam znacznie szybciej. Wracam do salonu i staję w wejściu, gdy dostrzegam jak Harry śpi tam, gdzie siedział. Jego głowa jest odchylona do tyłu, usta lekko rozchylone, a włosy w nieładzie - część spoczywa na lewym ramieniu, a reszta na oparciu kanapy. Przestaję rozmyślać o tym jak bardzo podoba mi się ten widok i zastanawiam się czy go obudzić i odwieźć do domu, czy jednak pozostawić i poczekać do rana. 
Podchodzę cicho do Emmy i biorę ją na ręce. Mruczy coś cicho - szeptem mówię jej, żeby spała dalej i zanoszę do jej pokoju. 

***

Otwieram zaspane oczy i uświadamiam sobie, jakże krótki był mój sen. Patrząc na zegarek widzę godzinę 6 i jęczę zmuszając się do kolejnego zaśnięcia. Po kolejnych piętnastu minutach prób odrzucam poduszkę na bok i gramolę się z łóżka przypominając sobie o śpiącym na dole Harry'm. Wkładam krótki, biały kombinezon, który bardzo lubię i schodząc na dół zapinam guziki, które są z przodu. Harry nie zmienił pozycji - wątpię, że jest mu wygodnie. Gdy zamierzam skręcić do kuchni słyszę jego przeciągły jęk, więc patrzę w jego stronę, a zielone, lekko przymknięte oczy wpatrują się we mnie. 
- Kurwa. - rzuca. - Co ja tu robię? - przeciera twarz poprawiając przy okazji włosy. Chichoczę i wchodzę do kuchni podgrzewając wodę. 
- Odpowiesz mi? - krzyczy z salonu. Chcę mu odpowiedzieć, ale pojawia się w kuchni opierając się o ścianę. Odwracam się w jego stronę trzymając ręce za sobą, na blacie. Zauważam, kiedy mierzy mnie wzrokiem i powstrzymuję kolejny chichot, gdyż wiem, iż wydawało mu się, że tego nie zobaczę. 
-  Naprawdę nie pamiętasz? 
- Wiem, że tu przyszedłem. 
- Brawo. - mówię ironicznie i zalewam herbatę stawiając ją przed nim. 
- Nie chcę tego. - mruczy i pociera skronie. - Daj coś na ból głowy. 
Dlatego nie piję - przynajmniej w dużych ilościach. Zazwyczaj kończy się to kacem, lub - tak jak w przypadku Harr'ego - bólem głowy, który ciężko jest znieść. Kładę przed nim tabletkę, którą szybko połyka, nie tykając herbaty. 
- Jesteś strasznie chuda. - mówi, co mnie dziwi. Skanuje mnie wzrokiem, więc lekko odchrząkuję, a Harry przenosi wzrok na moje oczy. 
- Jeśli to komplement to dzięki. - rzucam obojętnie i podchodzę do lodówki, w której nie ma dosłownie nic. 
- Nie wiem czy to komplement. - odpowiada dziwnie. Zatrzymuję się i obserwuję go z uniesioną w górę brwią. Harry przełyka ślinę nim dalej mówi. - Jesteś anorektyczką? 
- Nie! - krzyczę prostując się. Do czego to zmierza? - To było chamskie. 
- Być może, ale...
- Jeśli przeszkadza ci to w czymś, nie musisz patrzeć. - prycham i upijam łyk herbaty. Skupiam się na małych falach jakie powoduje moje dmuchanie w napój, by nie analizować wyrazu twarzy Harr'ego. Znów wkraczamy w tryb "być wrednym dla Anastasii", a jego ton mnie wcale nie zadowala. 
- Rozumiem, że jesteś modelką czy coś w tym stylu, ale bez przesady. - wskazuje na mnie ręką. Nabieram powietrza w płuca i z całych sił powstrzymuję się, by nie wygonić Harr'ego za drzwi. 
- Ta rozmowa nie prowadzi do niczego sensownego. - wtapiam wzrok w okno i kątem oka dostrzegam jak Harry podnosi się z krzesła, które przesuwa się po podłodze powodując pisk. Nie pędzę za nim wzrokiem gdy opuszcza kuchnię, a potem dom. Zamykam oczy głośno oddychając. Wiele razy spotkałam się z takimi słowami, ale Harry przebił wszystko. 
Cieszę się, że wyszedł, że nie musiałam prosić go o to sama. Poza tym dobrze zrobił wychodząc nim Emma wstała. 



*Jeśli przeczytałaś zostaw po sobie komentarz*

5 komentarzy:

  1. Super :D czy oni sie w sobie zakochają? Xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Ludzie, delaczego nie komentujecie? To opowiadanie jest zarombiste. Komentujcie bo nie bedzie nowych rozdzialów!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaa kocham tego ff myślałam że przestałas pisać a tu taka niespodzianka ! Jesteś super ! Dużo weny w pisaniu pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. 59 year-old Software Engineer I Eleen Hurn, hailing from Dauphin enjoys watching movies like Divine Horsemen: The Living Gods of Haiti and Jewelry making. Took a trip to Archaeological Site of Atapuerca and drives a Prizm. Przeczytaj caly raport

    OdpowiedzUsuń