wtorek, 9 lutego 2016

Rozdział 17.

- Ona... cóż. - wzdycha. - Ona chce zerwać kontrakt. 
Mija kilkanaście sekund, zanim przysporzę to, co do mnie mówi.
- Jak to? - pytam. Jestem zupełnie wytrącona z równowagi i boję się, że zapomnę jak się oddycha. - Ona... ona nie mogła tego zrobić. 
Nie chcę w to wierzyć. Odkąd pamiętam, Cassie zawsze znajdowała wyjście z niewiadomo jak trudnej sytuacji. Czy to, że nie jedzie na Fashion Week tak bardzo ją zraniło? Oczywiście, że tak.
- Jogimi, powstrzymaj ją. - nakazuje. 
- Ana, nie mogę nic z tym zrobić. Nie zatrzymam jej tu na siłę, zrozum to. - podchodzi bliżej i próbuje uchwycić moje dłonie. 
- Czemu o nią nie walczysz? - narzekam. Robię mu wyrzuty, ale sądzę, że mam powody. 
- Szczerze? Czekałem na ten moment. 
Słowa tak łatwo wylatują z jego ust. Nie wierzę w to co słyszę i szczerze powstrzymuję się przed tym, by nie powiedzieć mu kilka słów o tym, co o nim myślę. 
- Nie wierzę w to. Zawsze o nas dbałeś, traktowałeś nas na równi, a teraz mówisz mi takie coś. Zmieniłeś się, Jogim. Może ja też powinnam odejść?! - nie panuję nad swoimi słowami i nim zdążam myśleć co robię chwytam za torebkę i jak najszybciej zbiegam schodami na najniższe piętro. Nie przejmuję się ani tym, że jestem w stroju na sesję, ani tym, że Jogimi wciąż woła moje imię. 
Następny dzień wydaje się być o wiele straszniejszy, kiedy przypominam sobie ile pracy jeszcze mnie czeka z moim mieszkaniem. Masa rzeczy, które jeszcze zostały w moim rodzinnym domu, jak najszybciej muszą znaleźć się z moim mieszkaniu, bym nie musiała tu już wracać. 
Schodzę na dół i staję w progu kuchni obserwując jak Emma grzebie w swoim jedzeniu. 
- Czemu nie jesz? - pytam, a ona podskakuje. - Przepraszam, nie chciałam cię wystraszyć. 
Sztućce, które są w jej dłoniach bezwiednie błądzą po makaronie, który ma na talerzu. Założę się, że sos jej wystygł, a to tym bardziej zniechęca ją do jedzenia. 
- Emma. - nalegam. 
- Nie chcę tego. - narzeka. 
- Musisz to zjeść. - mówię i wychodzę z kuchni. 
Prysznic odpręża wszystkie moje spięte mięśnie, aż nie chcę mi się go opuszczać. Jestem ponownie w kuchni, a Emmy zachowanie jest bynajmniej dziwne. Nerwowo porusza nogami, a jej wzrok jest wszędzie tylko nie na mnie. 
- O, widzisz jak ładnie. - pochwalam ją, widząc pusty talerz. Mimo to, mam małe wątpliwości co do jego opróżnienia. Uśmiecha się nerwowo. 
- Co robisz dzisiaj? 

***

Emma towarzyszy mi, kiedy odpakowuję składaną szafę, którą zamówiłam przez Internet. Jest w kolorze kremowym i znajduje się na niej pełno napisów. 
- Jest taka fajna! - piszczy, kiedy składam ją. Kręci się dookoła i dotyka ją kilka razy nim czyta na głos wszystkie napisy, które się na niej znajdują. 
Mieszkanie jest niewyposażone, ale zajmę się tym po FW, kiedy na moje konto wpłynie trochę pieniędzy. Mam łóżko i szafę, to najważniejsze. 
- Zbliża się najgorszy moment. - wzdycha i opada na podłogę. Krzyżuje nogi w kostkach i patrzy na mnie.
- To znaczy? 
- Niedługo się wyprowadzisz. - jej twarz jest smutna. - Będę spędzać tyle czasu sama, że się tego boję. - bawi się swoimi palcami. 
- Emma. Nie będę daleko. To wciąż jest to samo miasto, kochanie. - mówię delikatnie i sprawiam, że na mnie patrzy. 
- No ale, nie będę cię widzieć codziennie. Zanudzę się. - jej głos jest marudny. 
- Będziesz odwiedzać mnie tak często, ile będziesz chciała. Nawet pozwolę ci tu czasem nocować. - szturcham ją w policzek i słyszę jej głośny śmiech. 
- Taaak! - krzyczy podekscytowana. To niesamowite jak szybko potrafi jej się zmienić humor. - Zaprosimy też Harry'ego. Spędzimy taki... babski wieczór. - kiwa natarczywie głową.
- Emma. Babski wieczór nie może odbyć się w towarzystwie chłopaka. - śmieję się. Marszczy nos i mówi:
- Źle to ujęłam. 
Patrzę na nowo złożoną szafę, a moje myśli wędrują do mojego i Harry'ego spokrewnienia. Cóż... Emma jeszcze nie zapytała kim jest dla nas Harry. Przynajmniej nie mnie. Nie chcę wiedzieć jaka będzie jej reakcja, kiedy dowie się, że jesteśmy rodzeństwem... 

***

Harry's POV

Słyszę jak drzwi otwierają się, a chwilę później dociera do mnie podekscytowany krzyk Emmy. Wiem, że polubiła mojego ojca i jestem niemal pewien, że kiedy mnie zobaczy obsypie mnie milionami pytań lub przeprowadzi ze mną kolejny wywiad. To dziecko ze stwierdzonym ADHD. 
- Harry, możesz zejść, proszę? 
Cholera, wiedziałam, że będzie kazał mi zejść. Te przytłaczające 'rodzinne' obiadki są czymś co bardziej zniechęca niż ma zamiar pomóc w cholernym zapoznaniu siebie. Jestem niemal gotowy, by po raz kolejny ujrzeć długie, upodabniające się do patyków nogi, ale nigdzie ich nie dostrzegam. 
- Harry! Przyszedł Harry! 
Patrzę z przerażeniem, kiedy małe, paskudne stworzenie biegnie w moją stronę w podskokach. Jestem niewzruszony, kiedy rzuca się na mnie i przytula mnie tak jak kiedyś. Mam ochotę powtórzyć moje słowa o robieniu loda. 
- Dobra, wystarczy. - odklejam ją od siebie. 
- Nastka nie przyszła, bo ma sesję. - mówi mi od razu. Niekontrolowanie w moich myślach pojawia się ona kiedy wygina się przed kamerą. Nigdy nie mogę sobie tego lepiej wyobrazić. 
- Aha. 

***

Udało mi się uciec od głupiej, sztywnej atmosfery, ale byłem gotowy na to, że długo nie pobędę sam. Odkładam telefon, kiedy słyszę jak drzwi od mojego pokoju otwierają się.
- Nie wiesz, że się puka, kiedy wchodzisz do czyjegoś pokoju? 
Czemu zebrało mi się na pouczanie, skoro sam nigdy bym nie zapukał? 
Chcę by ta mała paskuda się do mnie zniechęciła, po prostu. 
Niewzruszona moimi słowami podchodzi powolnym krokiem w stronę łóżka i siada na nim ostrożnie. Jest zajęta rozglądaniem się po wszystkim, co się tu znajduje. 
- Halo. - przerywam jej. Przenosi na mnie szybko wzrok i widzę jak się uśmiecha. Z czego się tak cieszy? 
Słyszę brzęczenie telefonu i sięgam po niego. Rebecca.
'Nie widzę w tym żadnej przeszkody. Twój tata zdaje się mnie lubić, więc...' - gdyby tylko wiedziała, że mam u niego przesrane z tym, że nie jestem w związku z miłości tylko... kurwa. Słowa Anastasii przebiegają mi przez myśl. 
- Z kim piszesz? - przechyla się by widzieć ekran. Zakrywam telefon i marszczę na nią brwi.
- Jesteś strasznie ciekawska. - zauważam. To nie wielka nowość. 
Odpisuję szybkie 'taa' i patrzę na paskudę przede mną. 
- A ty strasznie niemiły. - fuka. Chcę się zaśmiać, ale zostaję cicho.
- No co ty. 
Gdyby wzrok mógłby zabijać, już dawno leżałbym martwy. Emma to stworzenie, które ma tyle energii, o której nikt - a przynajmniej ja - nie słyszał. Nigdy jej nie zrozumiem. 
- Co to? - zadaje kolejne pytanie. Szybko odpisuję Rebece, zanim patrzę jak z zaciekawieniem wyciąga moje projekty zza szafy.
- Cholera, zostaw to. - staję na nogi i w ułamku sekundę znajduję się przed nią. - Studiuję architekturę. - odpowiadam zwyczajnie i pozwalam jej obejrzeć jeden projekt. Wielkimi oczami patrzy na każdą prostą kreskę. To jest aż tak interesujące? 
- Nastka nie studiuje architektury. To dziwne. - marszczy brwi nie odrywając wzroku od dużego plakatu.
- Nie każdy musi ją studiować. - nic nie poradzę, ale śmieję się. Jej twarz pokrywa grymas, kiedy na mnie zerka i lekko mnie popycha. 
- Nie przeginaj. - mówię i łapię równowagę. Pozostawia projekt w moich rękach i odchodzi, by z powrotem usiąść na łóżku. 
- Fajne. Narysuj mnie kiedyś. - klaszcze w dłonie. 
- Śnisz. - prycham. 
- No weeeeź. - mówi przeciągle. 
Nic nie odpowiadam. Obserwuję ją dokładnie, bo w ciągu sekundy potrafi być w dziesięciu miejscach na raz. Kiedy patrzy na zdjęcie Rebecci, które kiedyś od niej dostałem, widzę, że marszczy brwi i nos. 
- Zostaw to. - karcę ją. Nie wytrzymałbym z nią godziny. Cholera, ledwo co daję sobie z nią radę teraz. Podchodzę i wyrywam zdjęcie z jej rąk. Nie to żeby mi na nim zależało, ale nienawidzę, kiedy dotyka wszystkiego co wpadnie jej w ręce. 
- Pasowałbyś do Nastki. - mówi cicho.
Co? 
Cholera, co ona mówi? 
Przełykam ślinę i nim zdążam pomyśleć, mówię:
- Jesteśmy rodzeństwem. To niemożliwe. 
- Co? - patrzy na mnie zdezorientowana. 
Kurwa. 
- Ty nic nie wiesz? 
Jest w totalnym szoku. Widzę to w jej szerokich oczach i cholera nie, niech nie zaczyna płakać. Rzuca się w stronę drzwi i wybiega z pokoju. Nie poradzę na to nic, że wybiegam za nią. 


____________________
Pewnie nikt nie spodziewał się rozdziału, co? :)  
Dodaję dzisiaj i naprawdę, naprawdę nie wiem kiedy następny. Mam nadzieję, że choć w najmniejszym stopniu się Wam spodobał. 
Proszę o wyrażanie swojej opinii, ponieważ będę BAAAARDZO za to wdzięczna. :) 
Pa. ♥


 
 *Jeśli przeczytałaś zostaw po sobie komentarz*

11 komentarzy:

  1. Kochana jestes <3 po ciezkim dniu w szkole taka mila niespodzianka. Nie moge sie doczekac nastepnego

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg kiedy następny? ����

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorki za znaki zapytania, to miały być serduszka :)

      Usuń
    2. Okej ;pp Raczej jeszcze w tym tygodniu.

      Usuń
  3. Super tylko chcialabym, żeby juz się zaczęło coś dziać miedzy Aną i Harrym. Więc jak coś to nie zwlekaj z tym, myślę ze inne czytelniczki tez tak uwazaja. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, Fashion Week będzie przełomem :)

      Usuń
    2. Oooooo naprawde? :3 juz niemoge sie doczekac. Bardzo byloby milo zebys dodala w piatek wieczorem. Jest to najgorszy dla mnie dzien tygodnia wiec byloby milo :*

      Usuń
    3. Powiem Ci, że najbardziej mi wtedy pasuje :) Pojawi sie dłuuuugi xd

      Usuń
  4. Bardzo fajna seria!!Świetnie się czyta i jest bardzo odginalna!!Wcześniej nie byłam przekonana do FF ale teraz jak usiadlam to przeczytalam wszystko w dużym napięciu😍kiedy następny?!?!😍😍💋❤😘

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochanie czekam na następny

    OdpowiedzUsuń