piątek, 12 lutego 2016

Rozdział 18.

Nie wiem co się dzieje. Emma zbiega szybko po wysokich schodach i zamieram, kiedy potyka się i o mało co się nie wywraca. 
- Mamo! - płacze. 
Cholera, nie wiem co mam robić. Wróciłbym do swojego pokoju jak gdyby nigdy nic, ale gdy widzę Emmę w rozsypce, totalnie nie potrafię tego zrobić. 
Jak to możliwe, że nikt wcześniej jej o tym nie powiedział? Nie zastanawiało jej to, że jacyś nieznani ludzie wkroczyli do jej życia. To wszystko jest takie dziwnie pojebane. 
- Kochanie. - oboje z moim ojcem wychodzą z kuchni. Widzę zdezorientowanie w ich oczach, kiedy bez przerwy powracają wzrokiem to na mnie to na Emmę. Victoria przytula ją do swojego boku. Nie wiem czy mam się odzywać. - Co się stało? 
- Harry, co zrobiłeś? - warczy w moją stronę ojciec. Odwracam od niego wzrok i patrzę na ścianę. Biorę głęboki oddech zanim mówię:
- Cholera, nic. 
Przebiegam palcami po włosach i staję się bardziej poirytowany. Nie potrafię spojrzeć na to dziecko. 
- Mamo... - szlocha. - Czy on mówił prawdę? - płacze. 
Wszyscy już wiedzą o co chodzi. Widzę ból w oczach Victorii. To nie moja wina, że nikt przedtem jej o tym nie powiedział. Mogli mnie przynajmniej ostrzec. 
- Kurwa... Nie chciałem... - warczę, kiedy tata zawiesza na mnie swój pełen złości wzrok. 
- Wszyscy jesteśmy rodziną? Gdzie tata? 
Dostrzegam jak wszyscy się spinają. Emma ryczy, ja nie wiem o co chodzi. Cholera, świetnie. 
- Harry... - zaczyna mój ojciec, ale przerywam mu. Nie będzie się na mnie wyżywać. Bo co kurwa, o niczym nie widziałem? To oczywiste, że trzymałbym gębę na kłódkę, gdybym tylko wiedział, że to jakaś tajemnica. 
- Nie, kurwa nie. 
- Nie przeklinaj. - cedzi przez zęby. Nie obchodzi mnie to w tej chwili.
- Może ktoś raczyłby mi wcześniej o tym powiedzieć, skoro zamierzaliście to trzymać w tajemnicy? Skąd mogłem wiedzieć, że ona o niczym nie wie? Więc kurwa nie zwalaj na mnie całej winy, bo to nie ja zdradziłem matkę! - krzyczę. 
Zdaję sobie sprawę z tego co powiedziałem dopiero po tym, gdy słyszę głośniejszy płacz Emmy. Wtula się w nogi swojej mamy, a ona na mnie nie patrzy. Wiem, że przesadziłem, ale w tej chwili mam to w dupie. 
Nigdy więcej nie chcę mieć do czynienia z dziećmi. Sprawiają problemy i ryczą bez powodu. Jedynym dźwiękiem w pomieszczeniu jest płacz Emmy i to sprawia, że rzewnie mam dosyć. 

Anastasia's POV   

Od razu po otrzymaniu SMS-a od mamy, kieruję się w stronę domu Styles. Coś w środku mnie krzyczy, że kolejne widzenie Harry'ego nie skończy się dobrze. Odsuwam tę myśl na bok i pukam do drzwi, a po chwili wchodzę.
Od razu po przekroczeniu progu da się zauważyć, że atmosfera nie jest naturalna. Panuje dziwne napięcie, kiedy wchodzę głębiej, do środka. Wszyscy stoją na środku, a ich miny mnie przerażają. Harry jest poirytowany i ucieka wzrokiem (co raczej nie jest zaskakujące), twarze mamy i Eric'a są napięte, a Emma... cóż. Ona wtula się w nogi mamy i płacze.
- Co się tu stało? - pytam powoli. Harry wzdycha dramaturgicznie i odwraca się na pięcie, by po schodach udać się na górę. Aha.
- Chodź Emma. - mówi delikatnie Eric i dosłownie odkleja ją od mamy. - Musicie porozmawiać. - uśmiecha się delikatnie, po czym znikają za drzwiami kuchni.
- Mamo. - pospieszam.
- Och, więc... - zatrzymuje się. - Harry powiedział Emmie o tym, że jesteście... cóż, jesteśmy rodziną. Byłoby wszystko dobrze, gdyby nie wykrzyczał, że Eric zdradził jego matkę. - mówi cicho. - Emmie nie jest w stanie tego zrozumieć. Nie w wieku dziewięciu lat. - tłumaczy. Wiem jak bardzo wrażliwy jest dla niej ten temat, więc tylko obejmuję ją ramieniem zanim wchodzę po schodach.
- Co robisz? - pyta zdezorientowana.
- Idę z nim porozmawiać. - posyłam uspokajający uśmiech.
- Nastka. -  zatrzymuje mnie. - On nie chciał.
Kiedy dochodzę do drzwi, które prawdopodobnie są drzwiami do jego pokoju, nie pukam, lecz po prostu wchodzę. To ostatnia myśl, którą mogłabym się teraz przejmować. Harry leży na łóżku z wyciągniętymi nogami, trzyma w ręku telefon i irytuje mnie myśl, że nawet na mnie nie spojrzy. Chwilę zajmuje mi, bym przestała się na niego gapić i zmusiła się do mówienia.
- Harry.
Zaciska oczy i odkłada telefon.
- Boże, jak mogłeś jej o tym powiedzieć?! - prawie krzyczę. Pomijam to, co powiedziała mi mama.
- To przypadek. - wstaje i sekundę po tym znajduje się przede mną. Wstrzymuję powietrze. Jest blisko, zbyt blisko. - Kurwa, nie sądziłem, że powie: 'Pasowałbyś do Nastki' - przedrzeźnia Emmę. Nie wiem co powiedzieć. Emma jest jedyną, tak bardzo otwartą osobą jaką znam, a czasami jest to przytłaczające. Ale skąd mogła wiedzieć? Nikt nie raczył jej tego wyznać, ale wiedziałam, że to się wyda. Nie sądziłam, że tak szybko.
- Poza tym, to głupie, że przed nią to ukrywacie. Ma prawo wiedzieć, że jej ojciec nie jest twoim ojcem, a ja i ty jesteśmy rodzeństwem.

Harry's POV  

Nie wiem co skłoniło mnie do przyjścia tutaj. Dopiero teraz, kiedy stoję przed domem Anastasii, zdaję sobie sprawę z tego jak głupie to jest.
Dziwne uczucia mną szastały, kiedy Emma wychodząc wczoraj z mojego domu nie spojrzała na mnie nawet przed sekundę. Nie to, żeby mi na tym zależało.
Pukam, a raczej uderzam pięścią nie fatygując się nacisnąć dzwonka. Naciskam klamkę, a drzwi ustępują ku mojemu zdziwieniu. Nikogo nie dostrzegam w środku i kieruję się do kuchni. Jestem zdezorientowany, kiedy widzę Emmę, która wyrzuca jedzenie do kosza. Robi to dziwnie cicho, jakby bała się, że ktoś ją przyłapie.
- Co ty robisz? - pytam i wchodzę głębiej. Powinienem przejąć się tym, że nawet nie zdjąłem butów? Emma podskakuje i patrzy na mnie z przerażeniem. - Dlaczego to robisz?
Szybko przyjmuje smutny wyraz twarzy. Co jest z tym dzieckiem?
- Idź sobie, Harry. - próbuje mnie popchnąć, ale chwytam ją za ręce powstrzymując przed tym. Dziwnie na mnie patrzy, co uświadamia mnie w tym co robię. Puszczam ją i odbieram od niej talerz, który wkładam do zlewu.
- Czemu to zrobiłaś?
Czemu o to pytam? Obojętnie wzrusza ramionami i przyłapuję się na tym, że wciągam głośno powietrze.
- Odpowiedz mi, albo powiem twojej mamie, albo Nastce o tym, co przed chwilą zrobiłaś.
Cholera, nie wydałbym jej, ale ona o tym nie wie. Patrzy na mnie podejrzliwie i wiem, że chciałaby rzucić wrednym komentarzem, ale jej twarz po chwili łagodnieje i wiem, że tego nie zrobi. 
- Nie chcę tego jeść.
- Czemu?
- Bo nie.
Nie takiej odpowiedzi oczekiwałem, ale okej.
- To nie jest powód by to wyrzucać.
Styles, naprawdę? Kurwa, zebrało mi się na pouczanie Emmy?

***

Im więcej czasu siedzę na kanapie i oczekuję Anastasii, tym bardziej żałuję, że tu przyszedłem, a zaproponowanie jej imprezy wydaje się być banalnym i najbardziej zjebanym pomysłem. 
Wstaję z kanapy w momencie, w którym widzę mamę Anastasii wchodzącej do salonu. 
- O, Harry. Nie widziałam, że jesteś. - mówi miło. Wiem, że ma do mnie trochę żalu co do wczorajszych moich słów i ogólnej sytuacji.  
- Właściwie to już wychodziłem. - bujam się na piętach i czekam aż coś powie. 
- Przyszedłeś do Emmy? 
- Taa... Nie, właściwie to nie. - gubię się w słowach. Widzę, jak Victoria próbuje ukryć swój uśmiech, który pojawia się na jej twarzy. Skoro nie do Emmy, to oczywiste, że do Anastasii, a to wiąże się z tym, że oboje będę podekscytowani faktem, że próbuję nawiązać z nią jakikolwiek kontakt. 
- Przyszedłeś do Nastki? Cóż, nie ma jej tu. 
- Zdążyłem zauważyć. - burczę. 
- Och, um... Chodzi mi ogólnie, wyprowadziła się. - uśmiecha się lekko. Jest bardziej wyrozumiała niż myślałem. 
- Co? 
Nie dziwię się, że nic o tym nie wiem. Bo co po co miałbym? 
- Um... nie wiedziałem, że już znalazła mieszkanie.. - odzywam się. Brzmię jak idiota, wiem o tym. 
Podaje mi adres. Ciche 'dzięki' z moich ust zaskakuje mnie tak samo jak i ją. Wychodzę z ich domu i wsiadam do auta by jechać tam, gdzie mieszka.

Anastasia's POV 

Dziwi mnie pukanie do drzwi, ale pomimo wszystko idę je otworzyć. Nie mogę wydobyć z siebie słowa, kiedy widzę Harry'ego, który stoi w progu. Dziwnym sposobem nie chciałam, żeby wiedział gdzie mieszkam, ale teraz, kiedy go widzę, czuję się dziwnie miło. Byłam świadoma tego, że prędzej czy później dowie się o tym, że nie mieszkam już z mamą. 
- Um... cześć? - mówi cicho. Z trudem powstrzymuję uśmieszek, który pcha mi się na usta. Pstryka palcami przed moimi oczami.
- Po prostu dziwię się, że tu jesteś. Wejdź. - chichoczę, ale uspokajam się, żeby go nie spłoszyć. 
- W sumie to przyjechałem, żeby ci coś zaproponować.
- Co dokładnie? 
Nim odpowiada rozgląda się po pomieszczeniu i czuję, że chce dokuczyć mi tym, że wprowadziłam się do niewyposażonego mieszkania. 
- Imprezę. - uśmiecha się głupio. Krzywię się na jego propozycję, ale fakt, że cokolwiek zaproponował mi i to wiąże się ze spędzonym z nim czasem, rozprowadza dziwne ciepło w moim ciele. 
- I co? Co na niej niby będzie? Pijani ludzie, Rebecca tańcząca przy krześle? - prycham. Nienawidzę tego wspominać. To, jak wyciągnęła mnie na środek, bym tańczyła razem z nią przekraczało wszelkie granice.
- Rebecci tam nie będzie. Cóż, tak myślę. - wstrząsa ramionami.
- Okej?
- No nie daj się prosić. Kurcze, może być fajnie?
- Może być fajnie? Nienawidzę imprez. - marudzę. Śmieję się, kiedy wywraca oczami i mówi mi, że jestem nudziarą.
- Po prostu spędź trochę czasu ze swoim bratem. - uśmiecha się lekko.
Chichoczę tylko dlatego, żeby ukryć szok, jaki wywołał we mnie swoimi słowami. Patrzę na niego, a wszystkie przeciwności zdają się ulatywać wraz z rosnącym uśmiechem na jego twarzy.
- Niech będzie.



 *Jeśli przeczytałaś zostaw po sobie komentarz*

6 komentarzy:

  1. Wspaniałe, zaczyna się coś dziać. Pamiętaj, zawsze masz dla kogo pisać, a gdy dodasz nowy rozdział sprawiasz, ze na twarzach wielu osób pojawia się usmiech. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne jak wszystkie poprzednie!!Czekam na kolejny rozdział!! Czytam i w mojej głowie powstaje tyle różnych pomysłów co dalej!!Genialne❤❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow *o*
    Czekam na next! 💕💕

    Pozdrawiam ;*
    Patiii ❤

    www.always-one-direction.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń