Patrzę w oczy Emmy, która uważnie nasłuchuje tego, gdy opowiadam jej o Harrym i po części o tym co zaszło ogólnie.
Może wydawać się to dziwne, ale dopiero teraz, gdy tylko na nią patrzę, dostrzegam niewiele podobieństwa. Blond, długie włosy i niebieskie oczy tak duże, jak miał jej tata.
Nie. My zawsze byłyśmy i jesteśmy siostrami.
- Polubisz Harr'ego. - mówię jej, gdy tylko skubie kawałek koca na łóżku. Skupia się na każdym słowie wypowiedzianym przeze mnie. Od zawsze była dobrym słuchaczem. - I pana Eric'a też.
- Wydają się być naprawdę sympatycznymi ludźmi. - odpowiada mi i odrzuca włosy do tyłu. Spoglądam na nią z uśmiechem i jęczę, gdy rozbrzmiewa mój telefon.
- Halo? - rzucam.
- Cześć. - uśmiecham się gdy tylko słyszę głos Jogimi'ego. - Jest ważna sprawa. - Powiadamia mnie. Wyobrażam sobie, że będę musiała jechać do BigBrity. - To ważne. - zapewnia mnie.
- Zgaduję, że muszę szybko przyjeżdżać. - wzdycham z lekkim uśmiechem. Moje oczy wędrują na Emmę, która patrzy na mnie wzrokiem, którego odgadnąć nie mogę i czasem wzdycha.
- Dobrze zgadłaś. - w słuchawce rozbrzmiewa sympatyczny i jakże miły dźwięk śmiechu Jogimi'ego. - Wytłumaczę wszystko na miejscu. Nie zawiedziesz się.
Po jeszcze krótkiej wymianie zdań rozłączamy się i odkładam telefon obok patrząc na Emmę, która spodziewa się tego, że ją zaraz opuszczę.
- Znów musisz iść? - pyta cienkim głosem.
- Tak, to ważne. - odpowiadam i wstaję. Emma śledzi moje ruchy, gdy podchodzę do szafy i wybieram leginsy wraz ze sweterkiem w kolorze ciemnego cappuccino.
- Kiedy będę mogła porozmawiać z Harry'm? - zaskakuje mnie nieco jej pytanie, gdy podchodzi do mnie i szarpie lekko za rękę. Spoglądam na nią, następnie w lustro aby domalować oczy. Rozmowa z Harry'm jak dotąd była czymś okropnym; mogłabym tego dalej unikać, lecz zdawałam sobie sprawę, że szanse na powodzenie są marne. To oczywiste, że Emma chce go poznać. Jest ciekawa wszystkiego i na pewno nie przepuści okazji by poznać nowego człowieka. Ale czy on zamieni z nią choć jedno słowo?
- Kiedyś na pewno tu przyjdzie. W dodatku z Eric'em. - odpowiadam.
- Panem Eric'em. - poprawia mnie, na co się śmieję. Na pewno Eric pozwoli Emmie mówić na niego po imieniu. Nie wygląda na buraka, któremu należy się bezwarunkowy szacunek, więc nie widziałam problemu aby Emma była z nim na ty.
- Uh, a kiedy będzie to kiedyś? - pyta jakby zniecierpliwiona. Zerkam na jej twarz; czoło ma zmarszczone jakby natarczywie nad czymś myślała.
- Emma, nie wiem. - mówię delikatnie. - Kupić ci coś w Starbucksie na wynos? - szybko zmieniam temat zanim zdążyłaby cokolwiek dołożyć o Harry'm. Muszę za wszelką cenę rozgryźć tego chłopaka, mimo że nie będzie to łatwe.
- Możesz. - uśmiecha się. - Najlepiej Muffina. - mówi z ogromnym entuzjazmem pokazując w powietrzu swoją ulubioną przekąskę.
- Znów to? A może coś... zdrowszego? Na przykład sałatka owocowa. - proponuję, ale zanim zdążę dopowiedzieć coś jeszcze kręci głową.
- Wolę zostać przy swoim 'zamówieniu'. - tupie lekko nogą co śmieszy mnie, gdyż o takie błahostki potrafi się naburmuszyć.
- Robi się. Muszę już iść. - wychodzę szybko z pokoju i czuję kroki Emmy za sobą. - Nie wiem o której wrócę, więc nie opychaj się za dużo bo nie zjesz swojego Muffina. - uśmiecham się.
Emma od zawsze lubiła jeść, trochę było to po niej widać. Lecz nie przeszkadzało mi to chociaż sama ważyłam niewiele i kiedy nadarzyła się okazja omijałam jedzenie szerokim łukiem.
***
Budynek BigBrity zawsze elegancko się prezentował, a w środku jak zawsze było tłoczno bynajmniej przez to, że na pierwszych piętrach były mieszkania, a niemalże przy wejściu rozciągał się ogromny hol.
Podchodzę szybkim krokiem do biurka Katy, aby przelotnie się przywitać i pobiec do Jogimi'ego. Czeka na mnie wystarczająco długo.
- Cześć Katy. - witam się posyłając sympatyczny uśmiech, a kobieta odpowiada tym samym. Jest tu recepcjonistką, jedną ze stałych pracownic. Bardzo ją lubię, nawet jeśli jest pomiędzy nami 10 lat różnicy.
- Witaj Anastasio. - kiwa głową używając mojego pełnego imienia. - Jak zwykle w pośpiechu?
- Niestety. - wzruszam ramionami. - Nie mogę pozwolić, żeby Jogimi czekał na mnie ani sekundę dłużej.
Żegnam się z nią i w pośpiechu wsiadam do windy, aby jak najszybciej dotrzeć na przedostatnie piętro. Poprawiam grzywkę rozwianą na każdą stronę zanim winda otwiera się i muszę wychodzić. Trzymam w ręku kupionego Muffina dla Emmy.
- Powinnaś naprawdę poszukać mieszkania w pobliżu. - mówi Jogimi, gdy tylko pojawiam się w rogu drzwi i zamykam je za sobą. - Cześć. - uśmiecha się do mnie i całuje w policzek kładąc dłoń na plecach.
Zawsze był dla mnie miły. Mogłam pogadać z nim na każdy temat; zawsze mnie wysłuchiwał. Nigdy nie myślałam o nas poważnie i dobrze mi z tym. Z pewnością mogę nazwać nas przyjaciółmi.
- Powinnam. - przytakuję i odkładam zakupione jedzenie dla Emmy na fotel.
- Masz 19 lat więc za mamą tęsknić nie będziesz chyba? - pyta z uśmiechem, który zdradza jego dobry humor.
- Wszystko zależy od tego jak często mogłabym ją odwiedzać. - pociągam sztucznie nosem. Jogimi śmieje się i podchodzi do stolika, na którym leżą moje i Cassie zdjęcia. Automatycznie wstaję z fotela i podchodzę do niego.
- Przyjrzyj się im. - informuje mnie i spogląda w moją stronę. Patrzę na nasze zdjęcia w przesadnych strojach, która mają zachęcić ludzi do przychodzenia na wybiegi.
- Widziałam je dużo razy. - uśmiecham się.
- Owszem. - przytakuje mi. - Lecz które są lepsze? - wskazuje ręką na moje zdjęcia i Cassie. Dziwię się, gdy zadaje to pytanie i nie rozumiem jednej rzeczy. Dlaczego nie ma z nami Cassie? Wspominała, że Jogimi do niej dzwonił i informował, że sesji nie ma.
- Czemu pytasz? - unoszę brew w zdziwieniu i patrzę na niego wyczekująco, gdy poprawia duże karty z naszymi zdjęciami, żeby były równo.
- Cassie ostatnio jest rozkojarzona na sesjach. - oznajmia.
- Być może, ale ona się poprawi. - zapewniam patrząc jeszcze raz na fotografie.
- Nie ma na to czasu. - wzdycha. - Za miesiąc jest Fashion Week.
Patrzę na niego dużymi oczyma, czekając aby mówił coś więcej.
- I zamierzam wziąć ciebie. - kończy, a uśmiech rozpościera się na mojej twarzy. Tyle razy zaczynaliśmy ten temat, lecz żadna z nas nie była na to gotowa. Nie potrafię ukryć podekscytowania, lecz martwi mnie fakt, że Cassie tu zostanie.
- Czyli Cassie...
- Nie mogę jej zabrać. - kręci głową i podchodzi do aparatu uruchamiając go. - Spójrz na to zdjęcie. - pokazuje mi fotografię, a następnie przesuwa na kolejną. - Ten sam wyraz twarzy. Ciągle.
Czuję w jego głosie, że jest mu przykro z tego powodu. Wiele razy powtarzał, że jesteśmy dla niego tak samo ważne. Lecz zabierając którąś z nas na Fashion Week powierza nam swoje zaufanie. Musi nam bezgranicznie ufać, wierząc, że z pewnością poradzimy sobie na zdjęciach.
- Wiesz, że czeka cię dużo pracy? - przerywa moje rozmyślania.
- Zdaję sobie z tego sprawę. - przytakuję. Muszę pomyśleć nad mieszkaniem.
***
Po tym, gdy Jogimi wykonał kilka zdjęć postanowiliśmy wyjść.
Zjeżdżamy windą śmiejąc się bez przerwy z chamskich żartów Jogimi'ego.
- Auć! - wydaję zduszony krzyk, gdy bez powodu wbija mi palce w żebra łaskocząc. Przemierzamy próg drzwi wyjściowych żegnając się z Katy, która posyła nam spojrzenie "co za dzieci" śmiejąc się przy tym.
- Przestań! - rozkazuję śmiejąc się bez przerwy, gdy dostrzegam znajomą postać zza rogu. Dziwię się, gdy tą osobą okazuje się być Harry. Opiera się o ścianę budynku, ręce chowając w kieszeni. Do tej pory jego oczy były utkwione w przestrzeń przed sobą.
- Przyjechałem po ciebie. - twardy głos skierował się w moją stronę, a oczy przeniosły się na Jogimi'ego. Harry patrzy na niego obserwując jak minimalnie się do mnie odsuwa, lecz jego uśmiech nie blednie ani na chwilę.
- Z jakiej racji? - pytam zdziwiona. Patrząc na Harr'ego nie dostrzegam w nim chęci odpowiedzi. Wyraz jego twarzy zdradza wszystko; nie będzie się tłumaczył przed Jogim.
- W takim razie cześć Jogimi. - odwracam się w stronę chłopaka, wsuwając uśmiech na twarz. Oplatam go rękoma zatapiając się w przyjacielskim uścisku i czuję jak Harry przypatruje się naszym poczynaniom.
- Cześć. - mówi i odchodzi w przeciwnym kierunku.
Będę musiała wytłumaczyć Jogimi'emu o co w tym wszystkim chodziło i kim jest Harry.
Bez słowa podchodzę do Harrego, gdy ten rusza w kierunku swojego samochodu. Idąc za nim przypatruję się jego umięśnionej sylwetce i napiętym mięśniom. Podchodzi do białego Peugeota, a ja idę z drugiej strony aby dosiąść. Nie oczekiwałam nawet otwarcia mi drzwi.
- Jesteś z nim? - dziwię się, gdy słyszę jego głos zadający pytanie. Nie spodziewałam się, że zacznie rozmowę. Zerka na mnie przez ułamek sekundy, by z powrotem powrócić wzrokiem na drogę.
Mija kilka dni, a ja nadal nie czuję pomiędzy nami więzi rodzeństwa, nie wspominając o więzi przyjacielskiej.
- Nie. - odpowiadam pewnym głosem. W sumie mogłabym udawać niezainteresowaną. Zobaczyłby jak fajnie jest być ignorowanym.
- Nie? - dziwi się.
- Co w tym takiego dziwnego? - patrzę na niego cierpliwie, wyczekując odpowiedzi.
- Nie mów mi, że przytulacie się, bo 'jesteście przyjaciółmi'. - prycha, a ja wydaję dźwięk zdziwienia.
- Nigdy nie słyszałeś o przyjacielskich uściskach? - pytam lekko oburzona. Harry wydaje się mało wiedzieć na temat życia.
- To chore. - zmarszczka pojawia się na jego czole, gdy wypowiada te słowa. Wzdycham i odwracam się w stronę okna nie chcąc dłużej prowadzić z nim zaciętej konwersacji.
Czy przytulanie świadczy tylko o powiązaniu miłosnym dwóch osób? To byłoby bez sensu, gdyby uściski przeznaczone były tylko i wyłącznie dla zakochanych.
- Po co po mnie przyjechałeś? - odzywam się, aby złamać ciszę, która wydawała mi się niezręczna, ale też z samej ciekawości. Nie wygląda na takiego, który rzuciłby wszystko dla swojej siostry tylko dlatego, aby nie męczyła się zbyt wracając tyle do domu.
- Twoja mama mnie wysłała. - odpowiada zwyczajnie zmieniając bieg. Patrzę na jego dłoń, a później na drugą podziwiając jego długie palce wystukujące rytm na kierownicy.
- Rodzinny obiad? - czuć sarkazm w moim głosie, gdy lekko prycham.
- No. - rzuca.
***
Wysiadam z samochodu, by po raz kolejny udać się za Harry'm w stronę domu. Otwiera drzwi i o dziwo z obojętnym wyrazem twarzy wpuszcza mnie do środka. Słyszę głośny dźwięk telewizora w tle, i rozmowy mamy Eric'a z kuchni.
Gdy Harry zdejmuje z siebie kurtkę podbiega do nas ucieszona Emma, która rzuca mi się na szyję.
- Co to? - pyta Harry patrząc na Emmę jak na kogoś z innego świata.
- Raczej kto. - poprawiam go. - Jest moją siostrą. Emma ma na imię. - odpowiadam. Sądząc po wzroku Harrego niezbyt podoba mu się ta informacja, gdy kiwa głową i wchodzi do salonu. Emma ciągnie mnie za rękę nie czując się wcale zrażona zachowaniem Harr'ego.
- Nie przywitasz się? - pytam zwyczajnie, a Emma podchodzi do niego i siada tuż przy nim na kanapie. Harry sapie znudzony i obojętnie lustruje twarz Emmy.
Z nim trzeba rozmawiać jak z dzieckiem; uczyć go jak jak przynajmniej przywitać się.
- No, hej. - macha przelotnie ręką nim poprawia się na kanapie patrząc ślepo w telewizję. Chce uciec od jakichkolwiek rozmów, ale nie może być tak przez cały czas.
- Jesteś Harry, tak? - Emma pyta z ogromnym entuzjazmem nie zauważając, że w dłoni trzymam dla niej Muffina.Na pewno inaczej wyobrażała sobie Harr'ego, pomimo tego, iż mówiłam jej jaki jest.
- Taa. - kiwa powoli głową, a mnie trafia szlak za jego zachowanie. Patrzę na jego loki, które odkąd go zobaczyłam spoczywają w wiecznym nieładzie.
- Jesteś nierozmowny. - zauważa Emma i przysuwa się bliżej niego. Harry ostrożnie na nią patrzy i dostrzegam jak wywraca lekko oczami.
- Jestem, ale w tej chwili nie chce mi się czegokolwiek mówić. - wzrusza ramionami i lekko kręci głową.
- A. - Emma kiwa głową i patrzy na mnie lekko oszołomiona. Podnoszę w górę zapakowanego Muffina z lekkim uśmiechem.
- Muffin! - krzyczy i wstaje z kanapy szybko podbiegając do mnie i zabierając mi go z ręki. Patrzę jak Harry przekręca głowę aby spojrzeć co było powodem nagłego ucieszenia Emmy, a następnie wraca z powrotem na ekran. Emma biegnie do kuchni, a jej małe stópki tupią po podłodze.
- Mógłbyś bardziej się zachować. - zwracam uwagę Harr'emu, który nie wygląda na ruszonego moimi słowami.
- Po co? - prycha. Wstaję z kanapy i ruszam w kierunku pudła zasłaniając go swoją sylwetką. Harry był zmuszony spojrzeć na mnie.
- Może chociażby dlatego, że Emma stara się być dla ciebie miła. Z resztą jak każdy tutaj. - mówię szybko i odsłaniam widok na telewizor wiedząc, że Harr'ego wzrok nadal na nim spoczywał. Słyszę jeszcze Harr'ego westchnienie, po czym kieruję się na górę, lecz zatrzymuje mnie głos mamy.
- Cześć. - mówi.
- Cześć wam. - wzdycham.
- Położysz Emmę spać? - pyta z lekkim uśmiechem i spoglądam na małą istotkę, która pochłonęła w minutę muffina. Kiwam głową, na co Emma podnosi się i łapie mnie za dłoń. Wychodząc z kuchni widzę Harr'ego, który wychodzi z salonu i podąża przez korytarz jakby w naszą stronę. Jego wzrok spoczywa na naszych sylwetkach, lecz skręca do kuchni.
- Harry jest przystojny, no nie? - zaczyna Emma po tym, gdy wchodzimy do jej pokoju.
- Taa. - odpowiadam cicho i patrzę, gdy przebiera się w piżamy. Szokuje mnie jej mała uwaga, ale zaprzeczyć nie mogę.
- Kąpałaś się? - pytam.
- Tak, mama mi pomogła.
Kiwam głową i patrzę gdy zajmuje miejsce w łóżku. Zaświecam małą lampkę koło jej łóżka po czym podchodzę do włącznika i wyłączam go.
- Harry naprawdę mało mówi. - zauważa.
- Może się wstydzi? - chichoczemy, gdy mówię szeptem. - Śpij dobrze. - całuję ją w czoło i wychodzę z pokoju.
Gdy wracam na dół nigdzie nie dostrzegam sylwetki Harr'ego więc z powrotem doczłapuję się na górę.
A miał być 'rodzinny' obiad, a raczej kolacja. Dla nieznajomych.
_________________________
W A Ż N E !
Chciałam prosić o wyrażenie swojej opinii! Powiedzcie co sądzicie bym mogła stwierdzić czy kontynuować dalsze pisanie.
*Jeśli przeczytałaś zostaw po sobie komentarz*
Rozdział (zresztą jak zwykle) SUPER!*.* Błagam nie przerywaj pisania! :( Masz talent i wykorzystaj go! ^^
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie przerwiesz pisania. :) Buziaki! :*
Pisz, proszę pisz dalej. Czytałam tamto drugie opowiadanie i jest fenomenalne. Masz talent <3
OdpowiedzUsuńhttp://pinkpoison-by-genowefa.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńFajny rozdział.
Zajebisty rozdział! Kontynuuj pisanie tego bloga!!! Czekam na następny....^^
OdpowiedzUsuń