poniedziałek, 18 maja 2015

Rozdział 6.

- Do zobaczenia jutro. - żegnam się z Cassie po skończonej sesji. Tak bardzo jak cieszę się z Fashion Week'u, nie mogę pogodzić się z wieścią, że Cassie zostaje. A póki co, muszę dotrzymać to w tajemnicy.
Dziś w większości Jogimi skupiał się na Cassie. Nie miałam mu tego za złe, ponieważ wiem, że chce dla niej najlepiej. Może gdy skupi się na niej, Cassie zapracuje na Fashion Week?
- Pa.
Patrzę gdy odchodzi w stronę, gdzie zaparkowany jest Zayn'a samochód. Cieszę się niezmiernie z powodzenia jakie towarzyszy przy ich każdym spotkaniu, lecz niepokoję się wiedząc, że toczy się to zbyt szybko. Opowieść o tym, jak niesamowity był ich wczorajszy pocałunek trochę mną wstrząsnęła, lecz wierzę, że jestem przewrażliwiona i wszystko potoczy się bez najmniejszych konfliktów. 
Idę spokojnym krokiem do autobusu, który z dnia na dzień staje się moją uciążliwą codziennością, a chęć znalezienia chociażby najstarszego bloku, który miałby się zaraz posypać, ucieszyłby mnie bardziej niż tak długa, bezsensowna przejażdżka. 

***

Wchodzę do domu zmęczona dzisiejszym dniem, pragnąc tylko czuć spokój. Gdy patrzę na mamę, która spokojnym krokiem wyłania się z kuchni, mam wrażenie, że ma dla mnie nowinę, która nie musi okazać się tą, chociażby pocieszającą moje samopoczucie.
- Zmęczona? - pyta wycierając dłonie o ścierkę, a lekki uśmiech zamieszczony na jej twarzy dziwnie mnie cieszy. 
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
Mijając mamę przekraczam próg kuchni, wzdychając. 
- Wiem, jak bardzo męczące jest dla ciebie wracanie autobusem. - zaczyna; moje oczy przenoszą się na jej posturę, gdy opiera się o stół. Widzę, jakby lekkie zdenerwowanie, które uwydatnia przez pocieranie dłońmi o uda. - Dlatego Eric podarował ci samochód. - zakańcza patrząc na mnie niepewnie, choć wiem, że wiercąc we mnie dziurę wzrokiem wyczyta emocje, które w tej chwili były bardzo wyraźne. Prycham patrząc w okno, zaraz po tym zagryzając wargę.
- Podarował samochód? - śmieję się, co wygląda bardzo chamsko. Mina rodzicielki mówi sama za siebie, że nie jest zachwycona moją reakcją na tą wiadomość. - Myślisz, że go przyjmę?
Nie podoba mi się to. Nie chcę by Eric cokolwiek mi dawał.
- A czemu by nie? - wzrusza ramionami nie opuszczając ze mnie wzroku. 
- Nie będę jeździć samochodem, który ktoś mi za sponsorował! - wyrzucam ręce w powietrze pokazując, że moje ciało nie ma zamiaru powstrzymać się od irytacji, która buzuje we mnie. 
- Gdybyś dostała go ode mnie, było by to samo. - tłumaczy zbliżając się odrobinę w moją stronę.
Przed pojawieniem się Eric'a miałam w zamiarze kupić mały samochód, który dałby mi komfortową drogę do BigBrity. Teraz czuję, że będzie się działo dużo rzeczy bez uzgodnienia ze mną.
- Nie. - zaprzeczam. - Ty jesteś moją matką, a Eric... - zatrzymuję się. - Cóż, on jest nie znanym mi mężczyzną. 
- Przepraszam bardzo. - przerywa. Czuję złość w jej głosie upodabniającą się do mojej. - Eric jest twoim ojcem i podarował ci ten samochód, więc go przyjmij. 
Słowa mamy jeszcze bardziej podnoszą moje ciśnienie i muszę przybierać głębokie oddechy, by nieco załagodzić mój stres, który zapoczątkowuje wybuch niekontrolowanej złości. Nigdy nie przywiążę się do nowiny sprzed kilku dni.
- Muszę wynająć mieszkanie w pobliżu BigBrity. - mówię popijając wodę. - I sądzę, że będzie to lepsze rozwiązanie niż jazda samochodem od kogoś, kto zaraz może stać się sponsorem moich ubrań, do jasnej cholery! 
- Wyrażaj się. - gani mnie rodzicielka i staje na przeciw mnie chwytając za rękę. - Nie jest twoim sponsorem i możesz mieć pewność, że nim nie zostanie. 
- Wolę mieszkanie. - stoję przy swoim. - Muszę je mieć, a jego samochodem jeździć się będę.
- Przesadzasz. - syczy, a gdy wyrywam rękę z jej uścisku przywołuje mnie do powrotu, lecz macham ręką, aby dać jej do zrozumienia iż dalsza rozmowa nie przyniesie efektów. 
Tak nagły wpływ Eric'a w naszym życiu wyprawia ze mną niezwykłe rzeczy. Jeszcze nigdy nie przyszło mi tyle myśleć w jednej chwili.

***

Słyszę stłumioną rozmowę dochodzącą z kuchni. Doczłapuję się w stronę tego pomieszczenia na tyle, aby usłyszeć w miarę wyraźnie temat tak zawziętej konwersacji. 
- Możemy to zrobić. - słyszę ściszony głos mamy i mogę założyć się, że po chwili do moich uszu dojdzie głos Eric'a. 
- To będzie najlepsze rozwiązanie, aby się lepiej poznali. - dodaje Harr'ego tata. 
- Może być mały problem. - rzecze niespokojnie mama, a ja przylegam bliżej ściany, aby uspokoić oddech, który jest cichy, lecz mimo to może być usłyszany. - Nastka chce mieszkanie. 
- Przecież ma samochód. - mogę wyczuć jak brwi Eric'a są zaciśnięte niemal w jedną całość, gdy wyczekująco wpatruje się w moją mamę. 
- Ona go nie chce... - odpowiada. - Czułam, że tak będzie.
Naprawdę, brakuje mi tego, by Eric myślał, że jestem dzieckiem, które nie potrafi niczego docenić.
- Cóż, porozmawiamy z nimi.
W tej chwili słyszę odsuwanie krzesła, więc szybko wbiegam na schody, gdy zdaję sobie sprawę, że Eric wyszedł z kuchni zauważając mnie.
- O, właśnie miałem cię wołać. - posyła przyjemny uśmiech, który odwzajemniam. Zastanawiam się, czemu ich rozmowa przebiegała w takiej ciszy; chociaż w domu byłam tylko ja. 
- Stało się coś? - pytam.
- Chciałbym, żebyś pojechała po Harr'ego. - mówi. Niekontrolowanie otwieram szerzej oczy. 
- Czym niby? - prycham i spoglądając za posturę Eric'a dostrzegam ostrzegawczy wzrok mamy. 
- Przecież masz samochód. - uśmiecha się wskazując kciukiem w tył siebie, tym samym pokazując miejsce, gdzie najprawdopodobniej on stał. 
- Ale...
- Nie dyskutuj. - przerywa rodzicielka i gani mnie wzrokiem. Patrzę na nią tylko sekundę, po czym przenoszę wzrok na Eric'a, który w dłoni trzyma kluczyki, zachęcając abym od niego je chwyciła. Podaje mi adres, lecz kręcę głową pamiętając jak dojechać do domu Styles. 
- Ostatni raz. - szepczę, gdy tylko przechodzę obok mamy. 

***

Droga wydaje się być zaskakująco długa, gdy obmyślam jak powiedzieć Harr'emu, żeby pojechał ze mną. Zatrzaskuję drzwi samochodu, nie mogąc nadziwić się wygodnymi siedzeniami; skóra czyni je eleganckimi i niesamowicie wygodnymi. Skrzynia biegów wyposażona w tak wiele przycisków powoduje, że mam ochotę wszystkie je wypróbować, a szklane okienko na dachu przyjemnie wypełnia wnętrze. 


Tyle razy, ile próbuję przekonać się do przyjęcia samochodu, stwierdzam, że nie mogę ulec, mimo tego, że już podczas pierwszej jazdy poczułam się do niego przywiązanie. Staję przed drzwiami i pukając cicho odsuwam się od nich aby pod wpływem otworzenia nie dostać. Gdy robię to po raz drugi i po raz kolejny nikt nie otwiera, ciągnę na klamkę, która ulega ku mojemu zdziwieniu. Wchodzę do środka zachowując się naprawdę cicho i rozglądam się dookoła, dopóki na samym końcu schodów nie pojawia się Harry zupełnie w samych bokserkach. Niezliczona ilość tatuaży pokrywa jego klatkę i ramiona, i mogę przysiąc, że rumieniec wlewa mi się na policzki. Czuję speszenie i odwracam wzrok momentalnie, chcąc zignorować fakt, że Harry podchodzi w moją stronę. Cóż... nie dziwię się, gdy tuż obok niego pojawia się Rebecca, tworząc ponownie obraz z imprezy; tuli się do jego boku. Jej ciało okrywa tiulowy szlafrok koloru czarnego. Wzdycham na ten widok.
Odwracam się, chcąc jak najszybciej opuścić dom, lecz gdy słyszę zachrypnięty głos, zatrzymuję się. 
- Stój. - odzywa się Harry i słyszę jak jego stopy odbijają się od powierzchni jasnych płytek. - Chcesz czegoś? 
Nawet gdy zadaje pytanie, nie jestem w stanie odwrócić się i spojrzeć na nich; są w takim rozgardiaszu, że wstyd mi tu nawet stać. 
- Twój tata... znaczy... on prosił, żebym po ciebie przyjechała. - rzucam szybko i zerkam na niego zza ramienia. Dziwię się, gdy czuję dotyk na nadgarstku, który momentalnie odwraca mnie w stronę Harrego. Panuję nad wzrokiem i patrzę tylko i wyłącznie w jego oczy. Podnosi do góry brew, jakby chciał więcej wytłumaczenia, lecz jestem w stanie zadać tylko pytanie.
- Jedziesz, czy...
- Poczekaj. - mówi twardo i zawiesza na mnie wzrok, który ja w tej chwili spuszczam i odchodzę na bok kiwając głową. Kątem oka widzę jak bierze Rebeccę za rękę i oboje wchodzą po schodach. Wzdycham ciężko, gdy uświadamiam sobie, jak bardzo Harr'ego ciało jest umięśnione, a czarny tusz współgra z jego nagą skórą. Potrząsam głową i opieram się o framugę, czekając, aż oboje zejdą na dół. 


____________________________
Mamy szósteczkę ♥

Długi odstęp od rozdziału był tak jakby specjalnie. Chciałam zobaczyć ile komentarzy przybędzie. I proszę, komentujcie, bo opinia jest ważna!


 *Jeśli przeczytałaś zostaw po sobie komentarz*

10 komentarzy:

  1. Czekamy z niecierpliwoscią :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie moge sie doczekac az pojawi sie nowy rozdzial <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham <3 i prosze kontynuuj go

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo przeczytałam wszystkie rozdziały jakie są z każdego twojego ff i uważam że są świetne. Jeżeli masz ochotę jeszcze pisać proszę kontynuuj oba niedokończone ff bo są genialne. Pozdrawiam i motywacji do pisania :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisz, pisz, jest super! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mialam nadzieje ze pojawi sie jeszcze w tym tygodniu rozdzial :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znów coś mi się dzieje z netem. :( jestem zła na siebie, bo Wam obiecuję, a zaraz zawalam..

      Usuń
  7. Czekamy na next ... :)

    OdpowiedzUsuń