sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział 4.

Po tym gdy tylko znajduję Cassie, nudzi mi się i większość czasu spędzam przy stoliku.
- Wracamy? - z zamyśleń wyrywa mnie głos Cassie. Za nią stoi Zayn, delikatnie ściskając jej dłoń po tańcu. Rozgląda się po sali jakby lekko niezaciekawiony naszą konwersacją.
- Jasne. - odpowiadam. W sumie już od dłuższego czasu czekam na to pytanie. Brak chęci na imprezę było oczywiste, gdyż wiedziałam, że jeśli przyjdę bez osoby towarzyszącej - oprócz Cassie - więcej czasu będę siedzieć. Wstaję i podążam za Cassie i Zayn'em, którzy o czymś rozmawiają. Wyglądają na bardzo wyluzowanych w swoim towarzystwie i to mnie cieszy.

***

- Jogimi mówił ci, że jutro sesji nie ma, prawda? - pyta mnie Cassie, gdy tylko wysiadam z samochodu Zayn'a. Pochyla się lekko w moją stronę, aby usłyszeć odpowiedź.
- Nic nie mówił, ale pewnie zadzwoni. - odpowiadam i zamykam drzwi, przed tym żegnając się. Wchodzę cicho do domu, zupełnie niezorientowana, która godzina.

***

Jasne światło padające do mojego pokoju zdaje się nie przeszkadzać kiedy się budzę. Czuję coś leżącego na moich stopach, a co chwila do moich uszu dochodzi stłumiony chichot. Wiem kto to.
- Emma, gnieciesz mi nogi. - śmieję się z zamkniętymi oczyma wiedząc, że to ona.
- Zawsze to robię. - chichocze, bo czym schodzi mi z nóg i kładzie się obok mnie. Otwieram oczy i widzę szeroki uśmiech rozprowadzony na jej twarzy.
- Jak było na wycieczce? - pytam. Nie widziałam jej cztery dni i przyznam szczerze, że tęskniłam. Jej blond włosy rozkładają się na całej poduszce.
- Super! - wykrzyknęła. - Byliśmy między innymi w zoo, gdzie było pełno zwierząt, o których nawet nie wiedziałam. - mówi, a podekscytowanie migocze jej w oczach. Energia, jaką Emma tryska bez przerwy, jest czymś zaraźliwym. Mogę przebywać w jej towarzystwie bez ustanku, a siostrzeńcze więzi...
Siostra.
Czy Emma także jest córką Erica?
- Morsy. - wykrzykuje. - To były najlepsze zwierzęta w zoo.
Posyłam jej uśmiech, gdy patrzy na mnie jakby próbowała sobie przypomnieć te zwierzę.
- Opowiesz mi na śniadaniu, okej? - pytam jeszcze przed tym, zanim zdąży cokolwiek powiedzieć.
Emma zaczyna chichotać. Ściągam brwi niemalże w jedną całość wzrokiem żądając wyjaśnień.
- Mama gotuje już obiad. - śmieje się. - Jest już przed dwunastą. - czuję podekscytowanie w jej głosie, gdy tylko zrywam się z łóżka przybierając zszokowaną minę. 
Schodzimy na dół, a do moich nozdrzy docierają zapachy spaghetti. Mama patrzy na mnie i rzuca dziwny uśmiech. W tej chwili muszę z nią porozmawiać.
- Emma, nakryjesz do stołu? - mama pyta ją i uśmiecha się do niej. Wyręczyła mnie w tym pytaniu.
Rodzicielka podchodzi do mnie. Chwytam ją za rękę i prowadzę dalej, na korytarz, by Emma nie usłyszała ani słowa z naszej rozmowy.
- Czy Emma także...
- Nie. - przerywa mi, kręcąc głową. Patrzy w dół, a jej ciało zastyga w miejscu i widzę po niej, że jest mocno zamyślona.
- Zamierzasz jej powiedzieć, że ja... nie jestem córką jej taty? - pytam cicho i patrzę w głąb kuchni jak Emma rozstawia ze skupieniem talerze, a potem sztućce.
- Ona... - zacina się. - Ona ma tylko 9 lat. Może się załamać. Nie zrozumie tego tak szybko. - tłumaczy. Wzdycham ciężko i kładę ręce na biodrach. Odchodzę bez słowa, kierując się do pokoju. To dla mnie zdecydowanie za dużo.

_____________

Ten rozdział także jest krótki i niema wcale Harr'ego, ale spokojnie, niedługo go przybędzie xD 
Chciałam dodać, że pojawiła się nowa postać - siostra Anastasii i kto jeszcze nie zajrzał, może zajrzeć do zakładki BOHATEROWIE!!! 

 

*Jeśli przeczytałaś zostaw po sobie komentarz*



1 komentarz:

  1. Jeeej! :) Krótki rozdział, ale bardzo sympatyczny... :) Kocham Cię! :* Czekam na nexta. Życzę weny. ;)

    OdpowiedzUsuń