- Och... okej. - wzdycha.
Nie mogę przestać go obserwować. Dłońmi pociera o kolana i wygląda jakby chciał powiedzieć coś jeszcze. Tak bardzo jak chcę przeprosić go po raz kolejny za to, że go pocałowałam, tak nie chcę rozpoczynać tego tematu. Ten rozdział został już zamknięty.
- Nasi rodzice znów organizują obiad. - zaczyna. Czuję pustkę w jego głosie, nie wyraża żadnych emocji i to mnie martwi. Wzdycham, i kiedy to robię Harry wstaje. Powietrze między nami jest gęste, a niekomfortowa atmosfera doprowadza mnie do szału.
- Cóż... dzięki za wiadomość. Ja...
- Będę wychodził. - szybkim ruchem ręki wskazuje drzwi i podąża w ich kierunku. Myślałam, że my... cóż, myślałam, że będziemy mogli się dogadać.
Nim zdążam powiedzieć cokolwiek, Harry'ego nie ma już w moim mieszkaniu.
***
- Myślałem, że nie znajdziesz czasu, by przyjść na wspólną kolację. Słyszałem, że przygotowujesz się do Fashion Week'u. - głos Eric'a wybudza mnie z zamyśleń. Stoję oparta o próg, kiedy moja mama krząta się po kuchni Styles jak po swojej. Nie mogę przestać myśleć o tym, że Harry może zjawić się tu w każdej chwili. Przeraża mnie myśl, że w trakcie kolacji przypomnę sobie o jego ustach na moich i zakrztuszę się czy coś. To byłoby niezręczne.
Przez chwilę myślę o czym powiedział do mnie Eric.
- Um... tak. Jest to dla mnie bardzo ważne. Czasem mam dosyć, ale wiem czego się podjęłam. - rzucam uśmiech, a mama na mnie patrzy.
- Mam nadzieję, że w najbliższym czasie zostaniesz tu, w Londynie. - mówi mi.
- Nigdzie się nie wybieram, mamo. - uspokajam ją. Wiem, jak bardzo chce mieć mnie na miejscu.
- Wiem, tylko... Jogimi mówił mi coś o Nowym Jorku... Wiesz jak bardzo ci kibicuję, ale nie chcę też byś była tak daleko ode mnie... cóż, od nas.
- Narazie się na to nie zapowiada. - mam nadzieję, że skończy ten temat.
- Skończyłam! - Emma w podskokach wparowuje do kuchni. Jestem jej wdzięczna, ponieważ to ona skupiła na sobie uwagę wszystkich i każdy zdaje się zapominać o czym była poprzednia konwersacja. Emma miętosi w dłoniach kartkę, a ja kątem oka zauważam, jak Harry wchodzi do kuchni. Całą swoją uwagę skupiam na Emmie.
- Nasza rodzinka jest jak malinka.
Emma czyta swój wiersz, a po kuchni rozchodzi się śmiech, oczywiście oprócz Harry'ego.
- Wszyscy się kochają i sobie ufają...
- Serio? - wtrąca Harry.
- Daj jej dokończyć. - karci go jego ojciec i z uśmiechem wraca wzrokiem na Emmę.
- Piją herbatki i lubią kwiatki. Dziś na obiad jest zupa...
- Wszyscy się cieszą i dupa. - dokańcza Harry wywracając przy tym oczami.
- Harry! - Eric powstrzymuje śmiech, ale zachowuje powagę, kiedy zwraca uwagę synowi.
- Akurat nie miałam rymu. - wzrusza ramionami Emma. - I jak wam się podoba? Ana?
- Jest naprawdę fajny. - unoszę kciuka w górę, a ona się uśmiecha.
***
Zerkam na Emmę, która z uśmiechem grzebie widelcem w swoim talerzu, by znaleźć choć jeszcze jedną fasolkę.
- Emma, jak w szkole? - pyta Eric.
- Hm... - patrzy w górę. - Dobrze. Bardzo dobrze, nawet lepiej niż dobrze. - uśmiecha się.
- To dobrze. - Eric się śmieje.
Dziwne jest dla mnie to, że Emma nie wykorzystuje tego, iż jest tu Harry. Nigdy nie obyło się bez zasypywania go pytaniami, a dziś ledwo co patrzy w jego stronę. Nie zwraca uwagi na jego krótkie prychnięcia, kiedy Emma zagłębia się w opowieściach o dziwnej książce, gdzie lalka Barbie była brunetką, a 'powinna' być blondynką.
Kolejna opowieść jest o każdym przedmiocie, który miała dzisiaj. Totalnie się wyłączam i staram nie skupiać na tym, że czuję na sobie wzrok Harry'ego.
Czuję kopnięcie w nogę, potem drugie. Rozglądam się wokół; wszyscy oprócz Harry'ego skupiają się na Emmie. Staram się olewać jego głupie zagrywki, ale staje się to niemożliwe, gdy jego długie nogi raz za razem popychają moje krzesło. Chcę powiedzieć mu, żeby zajął się swoim talerzem, ale zamiast tego odsuwam się i skupiam w pełni na jedzeniu. Nie chcę żadnej konfrontacji z nim w miejscu, gdzie przebywamy z mamą, Eric'em i Emmą.
- Co powiecie na kino? - proponuje Eric.
- Myślę, że to dobry pomysł. Do tej pory nie spędzaliśmy wspólnie czasu w ten sposób. - uśmiecha się mama. Oboje patrzą na nas z wyczekiwaniem.
- Kino? Odpadam. - Harry mówi od niechcenia. Kątem oka zauważam jak Emma prycha.
- Wszystko jedno. Czemu nie? - dodaję.
- Będzie fajnie! - krzyczy Emma i odsuwa z piskiem swoje krzesło od stołu. - To na co idziemy?
Uśmiecham się na jej entuzjazm. Mój wzrok niechcący krzyżuje się ze wzrokiem Harry'ego.
- Dobra. Miejmy to już za sobą. - wzdycha chłopak. Opuszczam wzrok, kiedy widzę jak mama patrzy na mnie ze zdezorientowaniem.
- Co powiecie na kino? - proponuje Eric.
- Myślę, że to dobry pomysł. Do tej pory nie spędzaliśmy wspólnie czasu w ten sposób. - uśmiecha się mama. Oboje patrzą na nas z wyczekiwaniem.
- Kino? Odpadam. - Harry mówi od niechcenia. Kątem oka zauważam jak Emma prycha.
- Wszystko jedno. Czemu nie? - dodaję.
- Będzie fajnie! - krzyczy Emma i odsuwa z piskiem swoje krzesło od stołu. - To na co idziemy?
Uśmiecham się na jej entuzjazm. Mój wzrok niechcący krzyżuje się ze wzrokiem Harry'ego.
- Dobra. Miejmy to już za sobą. - wzdycha chłopak. Opuszczam wzrok, kiedy widzę jak mama patrzy na mnie ze zdezorientowaniem.
***
- Myślałem, że to cholerstwo nigdy się nie skończy. - Harry narzeka jak zwykle i przeciera swoje oczy, kiedy wychodzimy z ciemnego pomieszczenia.
- Ten pan... och, nie. Ten pan ukradł tego ptaka i myślałam, że go nie odda. - przeżywa Emma.
- Bajki zawsze kończą się szczęśliwie. - komentuje Harry i patrzy na Emmę, jednak ta odwraca wzrok jakby niczego nie słyszała.
Dziwne.
Staram się zachować jak najwięcej przestrzeni pomiędzy mną a Harry'm. Wydawało się to niemal niemożliwe, kiedy dzieliło nas tylko jedno krzesło. Harry powiedział, że 'nie usiądzie z ludźmi, którzy w trakcie zaczną płakać, albo krzyczeć', więc zachował tak jakby dystans.
- Ten dzień jest taki inny. - uśmiecha się mama.
- To znaczy? - pytam i obserwuję, jak Emma próbuje odczytać co jest napisane na plakacie.
- Jesteśmy tu całą rodziną. Nawet jest tu Harry. - dokańcza szeptem.
Rodzina.
Czy my jesteśmy typową rodziną? Minął miesiąc odkąd zobaczyłam tych ludzi u siebie w domu, ale nie potrafię nazwać ich rodziną. Lubię Eric'a... cóż, powinnam zwracać się do niego tato, ale coś mnie odciąga. Nie potrafię nazwać Harry'ego bratem, a tym bardziej stało się to dla mnie cięższe od naszego pocałunku. Gdyby moja mama i Eric dowiedzieli się o tym, wolałabym nie pokazywać im się już nigdy więcej.
- Tak, tak, TAK! - z mojego stanu zamyślenia wyrywa mnie podekscytowany krzyk Emmy. - Wesołe miasteczko!
- Nie, cholera, nie. To już za dużo. Idę do domu. - rzuca Harry i chce się oddalić, ale Eric zatrzymuje go.
- Zaproponowałem to zbyt pochopnie. O tej godzinie może nie być już tylu atrakcji.
Mina Emmy smętnieje, ale Eric natychmiast zapewnia ją, że w najbliższym czasie wybierzemy się tam wszyscy.
Siadamy przy pięcioosobowym stoliku, a potem Eric i mama nas zostawiają. Prawie zrywam się z krzesła, by do nich dołączyć, ale wiem jak głupio by to wyglądało.
Próbuję powstrzymać chichot, kiedy Emma przysuwa się do mnie, tym samym zwiększając przestrzeń pomiędzy nią a Harry'm.
- Obraziłaś się czy co? - pyta jej, widocznie zirytowany.
- Nie. - fuka. Jest śmieszna kiedy się złości.
- Cholera. Ja ci nic nie zrobiłem. - prycha i dostrzegam, jak wywraca oczami.
Emma zachowuje się tak, jakby nikt nic do niej nie mówił. Rozgląda się wszędzie, żeby tylko nie natknąć się wzrokiem na Harry'ego. Po uprzednim zapytaniu mnie, czy może pochodzić po galerii w zasięgu mojego wzroku, odchodzi od nas, a mnie przeraża myśl, że zostałam z Harry'm sam na sam. Staram się oddychać jak najciszej i utwierdzić się w przekonaniu, że tak naprawdę mnie tu nie ma. Wszystko na nic. Kiedy chłopak pochyla się nad stolikiem, niepewnie na niego patrzę.
- Anastasia. - szepcze.
Chcę powiedzieć mu, żeby nic nie mówił i nie zwracał się do mnie pełnym imieniem, ale kiedy dostrzegam naszych rodziców idących tutaj, uciszam się i mam nadzieję, iż Harry sobie odpuści.
- Jak sobie chcesz. Tylko następnym razem do mnie nie lgnij.
Patrzę w jego zimne oczy. Nie chcę nic mówić; nic nieodpowiedniego, lub czegokolwiek. Zagryzam wargę i tracę kontakt z jego tęczówkami, przenosząc wzrok na mamę. Od razu tego żałuję, gdy z lekkim niepokojem spogląda na nasze osoby, a po chwili zmienia wyraz twarzy na neutralny.
__________________________________
Cześć!
Co Wy na to, aby ustalić jeden, konkretny dzień dodawania rozdziałów? Tak byłoby najlepiej dla mnie no i może dla Was. Ustabilizowałabym swój czas i w określone dni wstawiała dla Was rozdział. Dajcie znać w komentarzach.
*Jeśli przeczytałaś zostaw po sobie komentarz*
W końcu, dziewczyno. Super rozdział i pomysł
OdpowiedzUsuńRozdział BOSKI!
OdpowiedzUsuńczekam na next! 😍
Patiii ❤
www.always-one-direction.blogspot.com
Super, jak zawsze :D dla mnie pasowalby piatek
OdpowiedzUsuńw końcu, doczekałam się! super rozdział i myślę że piątek byłby okej
OdpowiedzUsuńMam dziwne wrażenie że to wcale nie jest rodzeństwo. :D Rozdział jak zawsze świetny ❤ /D
OdpowiedzUsuńCzytajac poprzedni rozdzial tez doszlam do takiego wniosku, ze oni moga nie byc rodzenstwem, moze sie cos wyjasni i czekam na FW bo autorka zapowiedziala ze cos ciekawego bedzie :D
OdpowiedzUsuńZeby to nie bylo rodzenstwo i zeby byli razemmn
OdpowiedzUsuń